wtorek, 12 kwietnia 2011

Pikantny chutney ananasowy


No i wyrwało mi się, a konkretniej wyrwał mi się post spod kontroli! A jakże... postanowił się nie posłuchać i opublikować się wcześniej... Ba! Gdyby tylko o to chodziło, ale użyty był w nim składnik, który dopiero dzisiaj Wam prezentuję. Domowej roboty chutney ananasowy. A miało być tak pięknie i po kolei... A miało być tak...

Ananasowy z odrobiną chilli... czyli pierwszy owocowy chutney, jaki zrobiłam :)  Do tego taki pyszny! Połowę wyjadłam łyżeczką prosto ze słoiczka... Druga połowa została przeznaczona częściowo do roladek z pieczoną szynką (zobaczcie ostatnie zdjęcie), a częściowo do orientalnego stir fry, który przedstawię Wam następnym razem.

Chutney to gęsty indyjski sos, który może być przygotowywany na bazie niemal każdego owocu lub warzywa. Co do zasady chutney to owoce, ocet winny, cukier, które gotuje się aż do zredukowania. Jeśli chodzi o smak to jego skala waha się od łagodnych do pikantnych, czasem nawet słodkich. Najczęściej podaje się go do pieczonych mięs, ryb oraz wędlin, chociaż znajdzie też zastosowanie w daniach wegetariańskich.*

* źródło: wikipedia


PIKANTNY CHUTNEY ANANASOWY

przepis pochodzi ze strony busycooks.about.com
(na 1 słoiczek 330ml)

Składniki:
1 czerwona cebula
1/2 dużego ananasa
5 łyżek miodu
4 łyżki białego octu winnego
1 limonka
2 łyżeczki curry
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki płatków chilli

Przygotowanie:
Ananasa obrać, pokroić na małe kawałki. Cebulę obrać i pokroić w drobną kostkę. Limonkę sparzyć i wycisnąć z niej sok. Wszystkie składniki wymieszać w rondlu, zagotować często mieszając. Zmniejszyć ogień i gotować przez kolejne 20 minut, aż sos się zredukuje a ananas zmięknie. Ostudzić. 

Podawać do mięs lub jako składnik orientalnych sosów. 

Wg przepisu można przechowywać w lodówce do 4 dni, a zamrożony do 3 miesięcy. Smacznego!


***

Przepis bierze udział w akcji "Z widelcem po Azji" Ireny i Andrzeja:




Pozdrawiam ciepło!

13 komentarzy:

  1. o jaki on świetny! chętnie wypróbuję jak dorwę ananasa. no i ten dodatek chilli;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się bardzo podoba takie połączenie smaków - zwłaszcza w zestawieniu z mięskiem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny chutney, aż nabrałam ochoty by taki zrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały chutney! chętnie zjadłabym z kawałkiem pieczonego mięska ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, aż mi slinka się potoczyło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Eve, czytasz w moich myślach.Mam własnie jazdę na ananasa (może to za sprawa mojego błogoslawionego stanu) i zamierzałam go właśnie przetworzyć na chutney.Mó pierwszy chutnej owocowy był z mango, a ostatnio do szaszłyków z tofu zrobiłam z suszonych daktyli.czas na ananas.Przepis zapisuję i na szczęście nie musze już szukac w sieci.Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Panno M., dziękuję :) No jakżeby bez chilli, toż to bez nie uchodzi ;)

    Aniu, dziękuję :) A z pieczystym to już niebo w gębie!

    Burczymiwbrzuchu, dziękuję :)

    Kini^^, dziękuję :) Częstuj się ;)

    Wiosenko27, ojoj to może kawałek?

    Majanko, dziękuję :)

    Kinga, hihi... to całkiem niespodziewanie czytam w tych myślach :D Z mango mam w planach, ale jeszcze wcześniej jest selerowy :) Gratulacje z powodu stanu błogosławionego :D Wiadomo już czy to chłopiec czy dziewczynka?

    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  8. hej, dowiemy się jak się urodzi, trochę niespodzianek czyni życie ciekawszym! A dziś robie chutney z ananasa! Już obrany i czeka.

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem pewna, że z indykiem smakowałby wybornie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobieto, ty mnie o taki slinotok przyprawilas, ze nie wiem, jak ja sie ogarne :D :D
    Uwielbiam polaczenie slodkiego z kwasnym i pikantnym. Mam potworna ochote go zrobic. Niestety, narazie nie moge :(
    le ponapawam sie chociaz twoimi cdnymi zdjeciami... :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepis wygląda bardzo zachęcająco. Nigdy nie robiłem żadnego chutneya, ale czuję, że czas najwyższy jakiś przygotować :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kinga, to czekam na wieści :D

    Paula, chyba mu ze wszystkimi pieczystymi po drodze :)

    Małgosiu, ... Hmmm... smaka narobiłam, a tu zdjęciami trzeba się obejść. To może chociaż wirtualnie się poczęstujesz?

    Kuba, dziękuję :) Spróbuj, bo naprawdę warto!

    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.