niedziela, 21 października 2012

Ciasto parzone. Krem cukierniczy. Amaretto. Profiterolki słodko nadziane.


Bo zawsze musi być ten pierwszy raz. Zawsze jest coś, czego możemy spróbować, czego możemy się nauczyć. Jeśli ktoś jeszcze rok temu powiedziałby mi, że będę nurkować postukałabym się w głowę i parsknęła mu śmiechem prosto w twarz! Ja??!! 

Ta która pod prysznicem dostaje panicznego odruchu, gdy woda naleje jej się do nosa?... Ta, która po pięciu minutach od wejścia do basenu czuje nieprzepartą chęć sprawdzenia, czy dno jest w zasięgu stopy?... A jednak ja nurkuję :) Zdarzają się rzeczy NIEMOŻLIWE. Zacytuję mojego instruktora: "Bo wszystko siedzi w głowie"...

Tak miałam do tej pory wypiekami, po prostu mi nie szły. Kiedyś próbowałam (w dalekiej przeszłości) zrobić ciasto z tych gotowych mieszanek na zasadzie dodaj mleko i wymieszaj... KATASTROFA. Jedna wielka tragedia, zakalec to mało powiedziane. To w ogóle nie urosło i jakieś takie gumowate było :( Ta i jeszcze kilka innych prób upewniły mnie w przekonaniu, że piec nie potrafię. Nie każdy musi umieć piec - stwierdziłam i o pieczeniu zapomniałam. Dopiero muffinki przywróciły mnie do grona słodkich piekarek (tak się to odmienia?). Z tymi jest zero filozofii i nie sposób je popsuć. One po prostu wyjść MUSZĄ. Umówmy się, że upieczenie ciasta kruchego do tarty, to nie pieczenie :)

Odkąd przełamałam w sobie jeden z moich największych lęków, postanowiłam przełamać również swoje piekarskie FATUM. Po tych kilku próbach jedno Wam napiszę: umiejętność pieczenia ciast to w 85% bardzo dobra ZNAJOMOŚĆ swojego piekarnika i jego możliwości. Odkąd zacieśniłam swoją przyjaźń z moim piekarnikiem nie mam odruchu cosekundowego zerkania przez szybę, czy wszystko w porządku :) Ba, teraz nawet ciasto parzone nie jest mi straszne. Teraz nawet ja wiem, że jest ono PROSTE. Idealne na niedzielny deser.


Profiterolki z kremem cukierniczym z amaretto

przepis na ciasto parzone Moje wypieki, na krem cukierniczy "Jajka" M. Roux
(na 50 sztuk)

Składniki:
na ciasto parzone:
1 szklanka wody
125g masła
1 szklanka mąki pszennej (użyłam typu 550)
4 jajka (rozmiar M)

na krem cukierniczy:
6 żółtek
125g cukru pudru
40g mąki
2 szklanki mleka
2 łyżki amaretto

Przygotowanie:
Zaczniemy od ciasta...

Wodę z masłem zagotujcie, zmniejszcie gaz, dodajcie przesianą mąkę i cały czas mieszajcie do momentu, aż ciasto będzie Wam odchodzić od ścianek garnka. Zdejmijcie z ognia i odstawcie na bok, do ostygnięcia. (UWAGA! Zanim dodacie jajka masa musi całkowicie ostygnąć. Jeśli dodacie je do jeszcze ciepłego ciasta, to nie profiterolki nie urosną w piekarniku.) Gdy ciasto już całkowicie ostygnie, dodajcie jajka i dokładnie zmiksujcie, do powstania jednolitej masy.

Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni (górna i dolna grzałka).

Na blachę do pieczenia (wyłożonej wcześniej papierem) wykładajcie po 1 łyżeczce przygotowanego ciasta (na blachę wchodzi ich 25 sztuk). Pieczcie w rozgrzanym piekarniku przez 25 minut (każdą blachę pieczcie osobno; u mnie najlepiej piekły się na dolnej półce). Wyciągnijcie z piekarnika i ostudźcie na kratce.


Teraz pora zabrać się za krem cukierniczy...

W dużej misce (najlepiej szklanej) wymieszajcie żółtka z 40g cukru. Po chwili dodajcie mąkę i dokładnie wymieszajcie do uzyskania jednolitej konsystencji. W rondelku podgrzewajcie mleko z pozostałym cukrem i amaretto. Gdy zacznie się gotować, to wlejcie je do żółtek, cały czas mieszając. Gdy składniki się dokładnie połączą, przelejcie masę z powrotem do rondelka. Doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie przez 2 minuty (bez przerwy mieszajcie trzepaczką). Zestawcie z ognia i odstawcie na bok. Jeśli nie lubicie kożucha (jak np. na budyniu) to możecie wierzch kremu posypać cukrem pudrem. Krem odstawcie do ostygnięcia na conajmniej 1 godzinę.


Nadziewanie... bez zbędnej filozofii ;)

Ostudzony krem cukierniczy nałóżcie do "szprycy" do dekorowania wypieków (możecie też użyć rękawa - ja go niestety nie posiadam) i nadziewajcie profiterolki. Gotowe ciasteczka oprószcie cukrem pudrem. Smacznego!

13 komentarzy:

  1. Ptyśki! Cudne są! a ten krem zapewne boski, mniam;)
    Śliczne zdjęcia.
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majanko, z delikatnym migdałowym posmakiem... ale faktycznie nadspodziewanie szybko zniknęły :)
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
  2. Zjadłabym teraz takiego ptysia. Albo od razu dwa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Cię podziwiam całym sercem. Pracujesz na full etat i TAKIE rzeczy pieczesz!
    Ewelinka jesteś niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelina, dzięki! Sama wiesz, jak to jest... W tygodniu jest trudno coś "większego" zrobić, za to w weekendy czasem uda się nadrobić zaległości :)

      mam nadzieję, że aktualny stan wykorzystujesz w 100% :D
      By the way... cudne to Twoje nowe zdjęcie :D
      Pozdrowienia cieplutkie! :*

      Usuń
  4. Ja z ciastem parzonym jakoś średnio się lubie .... a moze ja się go po prostu boje:) .... ale będe musiaął przestać, bo przez Twoje zdjecia to mi ptysie po głowie chodzą:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, nie ma co się bać! Nie taki diabeł straszny, jak go malują...
      Wiem z własnego doświadczenia :)

      Usuń
  5. Uwielbiam profiterolki :) miałam już raz przygodę z ciastem parzonym i chyba znowu ją powtórzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu S., ja też uwielbiam! Do tej pory tylko jadałam, a teraz pokusiłam się o samodzielne przygotowanie.
      I okazało sie, że to wcale nie jest takie trudne... teraz to chyba pora na ciasto francuskie :)

      Usuń
  6. gratuluję wyzwań i zwycięstwa zarówno w jednym, jak i w drugim. choć szczególnie jest mi bliskie to pierwsze - nurkowanie :) uśmiałam się czytając, że nie tylko ja boję się wsadzić głowę pod wodę i wzdrygam się przed wodą wlatującą do uszu. czy mnie też czeka kiedyś nurkowanie? ojj, mam stracha na samą myśl ;) ale miło czytać o przełamywaniu granic, gratuluję raz jeszcze. a profiterolki cudowne, jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne to wygląda. Jutro zabieram się za wykonanie i mam nadzieję, że będzie tak dobre jak wygląda na zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.