W końcu można odetchnąć pełną piersią bez obawy, że mroźne powietrze będzie rozsadzało płuca. W tym roku wiosna przyszła nagle, choć wyczekiwałam jej co najmniej od miesiąca. Zaskoczyła mnie gdy siedziałam w auli. Czułam promienie słońca na karku. Co jakiś czas wzrok sam się odwracał do okna...
Jak ja żałowałam, że nie można otworzyć okna. Ja rozumiem klimatyzacja klimatyzacją, ale nie ma nic lepszego niż wiosenne powietrze! Siedziałam więc, słuchałam i czekałam aż będę mogła opuścić mury uczelni, wyjść na dwór... W końcu będę mogła wystawić twarz do słońca, którego zima w tym roku naprawdę nam poskąpiła. Nie zawiodłam się. Ba, nawet kilka przystanków przeszłam na piechotę by tylko móc docenić pogodę.
Gdy dotarłam do domu raczej nie miałam weny do gotowania. Ciągnęło mnie na powietrze! Znam dobrze kaprysy naszego klimatu, więc nie chciałam zmarnować ani jednego promienia słońca. Zrobiłam szybki przegląd szafek i lodówki. Odnalazłam niepaloną kaszę gryczaną. Kombinowałam, co chwila zaglądając do lodówki. Ostatecznie zdecydowałam się na czerwoną cebulę, por i pieczarki. Do tego ocet balsamiczny. Wyszło smacznie, prosto, a co najważniejsze (prawie) zrobiło się samo!
Kasza gryczana z czerwoną cebulą, porem i pieczarkami
przepis własny
(na 1 porcję)
Składniki:
3/4 szklanki kaszy gryczanej (niepalonej)
1,5 szklanki bulionu warzywnego
2 łyżki oliwy
około 10cm kawałek pora
1 mała czerwona cebula
6-8 małych pieczarek
1 łyżka octu balsamicznego
sól i czarny pieprz do smaku
Przygotowanie:
Kaszę gotujcie w bulionie pod przykryciem. Najpierw przez 5 minut na dużym ogniu, następnie przez 10-15 minut na małym ogniu (bulion powinien całkowicie odparować). Ściągnijcie garnek z ognia, owińcie go szczelnie ręcznikiem i odstawcie w ciepłe miejsce na czas przygotowywania reszty składników.
Pora pokrójcie w grubsze plasterki, zeszklijcie na łyżce oliwy, zdejmijcie z patelni. Pieczarki pokrójcie na ćwiartki, a cebulę w większe cząstki. Wrzućcie na patelnię, zeszklijcie na pozostałej oliwie. Dodajcie ocet balsamiczny, dokładnie wymieszajcie, by pokrył dokładnie pieczarki i cebulę. Smażcie jeszcze przez chwilę. Podsmażone składniki dodajcie do kaszy, doprawcie do smaku solą i czarnym pieprzem, dokładnie wymieszajcie.
Podawajcie od razu. Smacznego!
Zgadzam sie, ze slonca i wiosny trzeba korzystac - nigdy nie wiadomo, ile potrwa... Taka kasze chetnie bym zjadla!
OdpowiedzUsuńMaggie, zwłaszcza w Polsce! Mam nadzieję, że jednak wiosna z nami zostanie na dłuższą chwilę :)
UsuńA kasza... ech, gdyby nie dieta, tobym sobie taką zrobiła znów :)
Jeszcze nigdy nie jadłam niepalonej kaszy gryczanej. Muszę to koniecznie nadrobić, bo ciekawa jestem jej smaku.
OdpowiedzUsuńHaniu jest delikatniejsza od palonej wersji. Jak dla mnie sporo lepsza :)
UsuńBędę do niej często wracać.
Jejku, jakie zdjęcia boskie!
OdpowiedzUsuńDanie wygląda obłędnie. A kaszy takiej jeszcze nie jadłam. Piękny talerz!
Pozdrowienia:)
Majanko, dziękuję! Talerz przeleżał trochę w szafce czekając na swoją kolej :)
UsuńDoczekał się w końcu!
Buziaki :*
Nie dziwię Ci się, że chciałaś wykorzystać te promienie słońca. Ja też się zachwycałam nim będąc w Lublinie :) Niepalonej kaszy również nie jadłam, więc muszę to nadrobić. Cebula czerwona i ocet balsamiczny to doskonałe połączenie, jestem pewna, że tutaj też się świetnie sprawdziło.
OdpowiedzUsuńShinju, domyślam się że Wy (taką paczką) w Lublinie też trochę skorzystaliście ;)
UsuńSpróbuj jej koniecznie, bo naprawdę różni się od palonej.
Czerwona cebula i balsamico to jedno z lepszych znanych mi połączeń, aż żal byłoby go tu nie wykorzystać.
miejmy nadzieję, że wiosna zagości u nas na dłużej:) kasza idealna na tą porę roku:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiegusku, też mam taką nadzieję :) Łatwo się przyzwyczaić do ładnej pogody :)
UsuńCo do kaszy, to zgadzam się w 100%!
pozdrawiam!
Pyszności!
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia.
A kaszę gryczaną niepaloną dobrze znam.
Mój Dziadek robił z niej kaszankę,bo bardzo nam smakowała.
Nie przepadam za paloną,dlatego biała gryczana jest stałym bywalcem w mojej kuchni.
Amber, dziękuję :)
UsuńJa żałuję, że sięgnęłam po nią tak późno. Jest pyszna, dużo lepsza niż palona.
Kaszanka z nią musi być pyszna. Koniecznie muszę namówić tatę, żeby zrobił taką wersję :)
Pozdrawiam cieplutko!
Fajne, szybkie danie, a kombinacja smaków niezawodna. Ostatnio podmieniłam "tradycyjną" kaszę gryczaną na niepaloną w mojej ulubionej sałatce na jej bazie i to jej nowe wcielenie okazało się bić oryginał na głowę! Teraz mam do niej bardzo pozytywny stosunek i chętnie wypróbuję w Twojej wersji:)
OdpowiedzUsuńMariaszka, też coś czuję, że będę częściej podmieniać paloną na niepaloną :) Mam już na nią kilka pomysłów. Dobrze, że weekend się zbliża :D
UsuńPozdrawiam!
przeczytałam "napalona kasza"...zaintrygowało mnie więc jestem! a tu pech bo jest niepalona :) i choć kasze jadam od wielkiego dzwonu to Twoja jest całkiem przyzwoicie apetyczna...musze zacząć ją jadać częściej!
OdpowiedzUsuńMałgosia, hahaha! :D Nie ma to jak chwytliwy tytuł :D
UsuńU nas też kasze rzadko na stole bywają. Coraz częściej mam jednak na nie ochotę, tym bardziej w takim przejściowym okresie.
Pozdrawiam!