piątek, 30 sierpnia 2013

Patison i szpinak. Kurki i gorgonzola. Z piekarnika.


Powroty. Raz bywają trudne, a innym razem czuję się jakbym włożyła wygodne buty. Nic nie uwiera, wszystko jest na swoim miejscu, idealnie dopasowane. 

Lato minęło mi jak z bicza strzelił, sama nie wiem, dlaczego nie było mnie tutaj tyle czasu. Cały czas gotowałam, ale kompletnie nie po drodze było mi z pisaniem. Chwilowy brak motywacji, weny? Pewnie wszystkiego po trochu, a może po prostu zmęczenie materiału? Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i od września blog znów ruszy pełną parą.

Dzisiaj zapraszam Was na pyszne patisony. Przepis jest bardzo prosty, a zamyka w sobie wszystkie te smaki lata, które uwielbiam. Młody szpinak, równie dobry do jedzenia na surowo. Kurki, których czyszczenie pewnie niejednego wpędziło w ciężką nerwicę. Jesz, i nigdy nie wiesz, czy nic nie zgrzytnie :) Do tego patison. Czy trzeba czegoś więcej? Tak.... widelca!


Faszerowane patisony ze szpinakiem, kurkami i gorgonzolą

przepis własny
(na 4 sztuki - moim zdaniem to 2 porcje)

Składniki:
4 małe patisony (o łącznej wadze ok.750-800g)
200g szpinaku
2 łyżki gorgonzoli
100g oczyszczonych kurek
sól, pieprz do smaku
oliwa

Przygotowanie:
Patisonom odetnijcie czubki (na ok 1/4 wysokości). Wydrążcie warzywa przy pomocy małej łyżeczki, tak by pozbyć się nasion (starajcie się jednak by zachować co najmniej 0,5cm miąższu). Posólcie wydrążone wnętrze i "czapeczki" i odstawcie na 10 minut, by warzywa zmiękły. 

Rozgrzejcie piekarnik do 175 stopni (górna i dolna grzałka). Patisony ułóżcie w naczyniu do zapiekania i pieczcie przez 15 minut. Warzywa powinny być miękkie, ale nie powinny się rozpadać.

Na patelni rozgrzejcie oliwę, dodajcie grubo posiekane kurki . Smażcie przez kilka minut, co jakiś czas mieszając. Następnie dodajcie szpinak, duście razem z grzybami, aż liście zmiękną. Na koniec wmieszajcie gorgonzolę i zdejmijcie z gazu. Doprawcie do smaku solą i pieprzem. Odstawcie na chwilę, do lekkiego przestygnięcia.

Podzielcie farsz na cztery części i nałóżcie do każdego upieczonego patisona. Przykryjcie "czapeczkami". Podawajcie od razu. Smacznego!

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam patisona, to faktycznie smak dziecinstwa, ja go jadlam usmazonego tak jak kotlet schabowy - pychotka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bajeczne fotografie z bajecznym patisonem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, ze znow jestes :)
    A ja akurat patisona nigdy nie probowalam. Moze pora sie z nim przywitac...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Martynosia, dla mnie patison z dzieciństwa to tylko marynowany i zawsze ten jasny. W tym roku pierwszy raz trafiłam na ten ciemniejszy. Hmmm,jak kotleta schabowego... nie wpadłabym na to :)

    Dominika, dziękuję! Światła już coraz mniej, więc trzeba korzystać. Bo już za kilka tygodni będzie z nim krucho :(

    Maggie, :) Spróbuj koniecznie! Na początek w wersji zapiekanej. Jest bardzo podobny w smaku do cukinii, tylko kształt ma bardziej fantazyjny - nie z tej ziemi :)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam, że istnieją też ciemne patisony. U nas to egzotyczne warzywo nie występuje. W każdym razie nigdy się nie natknęłam tu na patisony.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dziwię się, że lubisz to gotowanie, też je polubiłam od samego patrzenia! Nominowałam Cię do LBA, w wolnej chwili zapraszam do zabawy.

    Pozdrawiam,
    http://made-in-joy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale wygląda, naprawdę pysznie. I takie piękne zdjęcia.
    Lubię patisony,
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam patisony, ale takiego ciemnego pierwszy raz widzę:). Fajne połaczenie smakowe:)

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.