wtorek, 19 sierpnia 2014

Śliwki i cukier. Trzy dni smażenia. Powidła.


Powidła śliwkowe. Jeden z moich ulubionych przetworów ze śliwek. Do tej pory jednak ktoś je dla mnie zawsze przygotowywał. Te kupione w sklepie miały zawsze za dużo cukru. Te ulubione musiały być domowe. W sam raz kwaśne o mocno skoncentrowanym śliwkowym smaku. Takie lubię najbardziej.

I takie w końcu sobie zrobiłam sama. Bo jak Ada wspomniała na fejsbuku, że śliwki w tym roku powariowały i obrodziły na potęgę nie mogłam sobie odmówić większego zamówienia. Zwłaszcza, że owoce pochodzą ze znanego źródła i nie były pryskane. Umówiona z Adą na 10kg śliwek z niecierpliwością wyczekiwałam dnia dostawy (to również był dzień pikniku blogerów). Na moje szczęście/nieszczęście kilku umówionych klientów nie stawiło się na miejscu wymiany, więc przypadła mi cała skrzynka tych fioletowych smakołyków. Z przygodami (dwa razy skrzynka, która miała trafić w ręce me pękła pod naporem owoców) wylądowały na moim biodrze. Do domu na szczęście miałam niedaleko i udało mi się je bezpiecznie donieść. I tak 15kg śliwek (mniej i bardziej dojrzałych) znalazło się w mojej kuchni.

Pierwsze, o czym pomyślałam patrząc na nie, to smażone przez trzy dni powidła. Z minimalną ilością cukru, by kwaśność śliwek była wyczuwalna, ale by nie cierpł od niej język. No takie w sam raz. Wiecie o co chodzi, prawda? :) 

Ich przygotowanie nie wymaga wielu składników, wystarczą tylko dwa - dojrzałe śliwki i cukier. Za to potrzeba im poświęcić dużo uwagi, ale wierzcie mi, warto. Bo gdy potem zimą otworzycie słoiczek takich powideł, ich smak powali Was na kolana swoim smakiem. Takie powidła świetnie spiszą się zimą do kruchych rogalików, czy do przełożenia świątecznego piernika.


Powidła śliwkowe (trzy dni smażone)

oryginalny przepis pochodzi z bloga kuchennearomaty.blogspot.com
(na 2,2l powideł)

Składniki:
4kg śliwek węgierek
400g cukru

Przygotowanie:
Śliwki umyjcie, pozbawcie pestek i wrzućcie do dużego garnka z dużym dnem (takiego, w którym podczas smażenia śliwki nie będą się Wam przypalać). Zasypcie cukrem, dokładnie wymieszajcie. Postawcie garnek na małym ogniu i smażcie przez 3 godziny. Co jakiś czas mieszajcie i pilnujcie, by owoce się nie przypaliły. Po tym czasie zdejmijcie z ognia i odstawcie w chłodne miejsce.

Następnego dnia ponownie wstawcie garnek z powidłami na mały ogień i smażcie przez godzinę. Jak poprzedniego dnia, co jakiś czas mieszajcie, by śliwki się nie przypaliły. Zdejmijcie z ognia i ponownie odstawcie w chłodne miejsce.

Trzeciego dnia wstawcie garnek na mały ogień i ponownie smażcie przez godzinę. Częściej niż poprzedniego dnia mieszajcie, by śliwki się nie przypaliły. 

Po godzinie smażenia gorące powidła przełóżcie do wyparzonych słoików. Szczelnie je zakręćcie i pasteryzujcie przez około 25 minut. Następnie wyciągnijcie je z wody, przewróćcie do góry dnem i zostawcie do całkowitego ostygnięcia.

Tak przygotowanymi słoiczkami z powidłami cieszcie się zimą.

Smacznego!

1 komentarz:

  1. Też robię. Właśnie spakowałam porcję, którą wyślę siostrze za ocean, bo tam choćby chciała nie ma z czego zrobić powideł.
    Tylko po co dodawać cukier? Po co się truć? Po 3-4 dniach przesmażania śliwki są tak słodkie, że nie wyobrażam sobie ich dosładzania. Spróbuj zrobić bez cukru zobaczysz różnicę.
    Ja powideł nie pasteryzuję - gorące przekładam do wyparzonych słoików, odwracam denkami do góry i pozostawiam na blacie do ostygnięcia. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek mi się popsuł jakiś słoiczek. Przechowuję przetwory w szafie w przedpokoju :) - piwnicy nie mam, a kuchnia jest bardzo ciepła i słoneczna. Mąż nie ma gdzie trzymać skrzynek z narzędziami i kurtki wiecznie wiszą na wierzchu, ale co tam.
    Pozdrawiam,
    Marta

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.