Zakochałam się od pierwszego spojrzenia na nie... Zaintrygowała mieszanka smaków, zachwyciły kolory... Całkowicie urzekły małe pestki granatu, tak dojrzałe, że aż krwiste...
O czym mowa? O pieczonym bakłażanie z "Plenty". Jeśli reszta przepisów będzie tak pyszna, to jest szansa, że to będzie moja ulubiona wegetariańska książka kucharska. Przynajmniej wiele na to wskazuje :)
Pieczony bakłażan z sosem maślankowym i pestkami granatu
oryginalny przepis pochodzi z książki "Plenty" Y. Ottolenghi
(na 1 porcję obiadową lub 2 porcje jako przekąska)
(na 1 porcję obiadową lub 2 porcje jako przekąska)
Składniki:
1 średniej wielkości bakłażan
2 łyżki oliwy
igiełki z dwóch gałązek tymianku
2 łyżki pestek granatu
1 łyżeczka mieszanki zatar
sól
czarny pieprz
na sos:
5 łyżek maślanki
2 łyżki gęstego jogurtu typu greckiego
1 łyżeczka oliwy
1 mały ząbek czosnku
szczypta soli
Przygotowanie:
Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni (górna i dolna grzałka).
Przetnijcie bakłażana wzdłuż na pół. Natnijcie go w kilku miejscach, ale tak, by nie przeciąć skóry. Ułóżcie bakłażana (skórą do dołu) w formie do pieczenia. Skropcie go oliwą, potem oprószcie tymiankiem, odrobiną soli i pieprzu. Wstawcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie przez 35 minut, aż bakłażan zmięknie i będzie brązowy. Wyjmijcie z piekarnika i odstawcie na bok do ostygnięcia.
W trakcie gdy bakłażan stygnie przygotujcie sos. Dokładnie wymieszajcie wszystkie składniki, doprawcie do smaku. Wstawcie do lodówki.
Podawajcie obficie polane sosem maślankowym, oprószcie zatarem, pestkami granatu i odrobiną oliwy. Smacznego!
Zachwycajacy :) Ten baklazan i mnie urzekl jak tyko kupilam ksiazke Yotama :) Prymierzalam sie do niego juz od dawna tylko nie mialam zataru :) Pewnie i u mnie pojawi sie niebawem.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
próbuję sobie wyobrazić smak - średnio mi idzie, ale bakłażan w ziołowej oprawie na ogół mi smakuje. wygląda jak milion dolców!
OdpowiedzUsuńEve, "Plenty" jest genialna! Podejrzewam, ze szybko przywiazesz sie do tej ksiazki :) Baklazany wygladaja smakowicie i az sie prosza, by skosztowac...
OdpowiedzUsuńWygląda bosko! Też uwielbiam Yotama i bakłażany :) Oglądałam niedawno jego kulinarne podróże po krajach morza śródziemnego i chyba nigdy mi tak ślinka nie ciekła :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie znam,ale bakłażan wygląda znakomicie! Przepysznie!:)
OdpowiedzUsuńPróbuję sobie wyobrazić, jak to smakuje, ale nie umiem. Cóż, trzeba będzie kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńchciałabym nadmienić, że i ja się w nim zakochałam :) zrobię niebawem!
OdpowiedzUsuńnaprawdę pięknie wyglądają.. i ciekawie brzmi ich połączenie:)
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńZrobiłam mężowi na śniadanie jako, że wracał z nocki. To że pichcę mu różności na zimno i ciepło to dla niego nie nowość ale bakłażan go zaskoczył.
OdpowiedzUsuńDodam że przyrządzam wszystkie Twoje blogowe potrawy i jeszcze się nie zawiodłam. Testerem oczywiście jest mój mąż który chyli głowę, CZAPKI Z GŁÓW i nawet moherowe berety.
Prosto i pięknie. Dzięki za inspirację
OdpowiedzUsuń