Figowego szaleństwa ciąg dalszy. Trzeba wykorzystać moment, że w tej chwili są najlepsze. Spokojnie mogłabym się zajadać świeżym chlebem z serem i pieczonymi figami. Czasem jednak trzeba te figi zapakować do szczelnego pojemnika i zabrać ze sobą - do szkoły, na studia albo do pracy.
Przepis znalazłam na blogu Kabamaigi, zgodnie z jej sugestią nie dodawałam pomidorów i jestem zachwycona. Ta sałatka wielokrotnie jeszcze powędruje ze mną do pracy.
Sałatka z komosą ryżową i figami
przepis znalazłam na blogu Kabamaigi(na 2 porcje)
Składniki:
1/2 szklanki komosy ryżowej
2-3 figi (w zależności od wielkości)
1/2 szklanki liści natki pietruszki
6 dużych liście mięty
1 małej czerwonej cebuli
sok z jednej cytryny
2 łyżki oliwy
sól i pieprz do smaku
plus do dekoracji
kilka liściie mięty
kilka plasterków fig
Przygotowanie:
Komosę wypłukajcie w zimnej wodzie. Przełóżcie do garnka, zalejcie szklanką wody (w temperaturze pokojowej; wody powinno być dokładnie dwa razy tyle, co quinoi). Gotujcie na małym ogniu pod przykryciem przez 15 minut, zdejmijcie z ognia i odstawcie w garnku na 5 minut. Potem wymieszajcie widelcem.
Figi pokrójcie w półplasterki, a natkę pietruszki i miętę drobno posiekajcie. Wymieszajcie razem z komosą. Dodajcie sok z cytryny i oliwę, dokładnie wymieszajcie. Wstawcie do lodówki na co najmniej godzinę, aby składniki się przegryzły. Doprawcie solą i pieprzem do smaku.
Podawajcie udekorowane plasterkami fig i świeżymi listkami mięty. Smacznego!
Komosę wręcz uwielbiam. Praktycznie codziennie wędruje ze mną do pracy w różnych zestawieniach. Z figami nie łączyłam. Pamiętam to połączenie u Karoliny, przypadło mi do gustu.
OdpowiedzUsuńKiedyś może zrobię :)
Pozdrowienia:)
Majanko, wow! Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz spróbować tego połączenia!
Pozdrawiam ciepło!
Ewe