Witajcie!
Grzyby. Gdy nadchodzi lipiec – wypatruję kurek, gdy nadchodzi sierpień – rzucam się na prawdziwki i kozaki, gdy nadchodzi wrzesień – łaknę podgrzybków. Uwielbiam ten cudowny moment, gdy otwieram drzwi w aucie, po wjechaniu do lasu. Ten pierwszy wdech i ten zapach. Od razu wiadomo, czy będą grzyby. Ta wilgoć i ten wyczuwalny zapach grzybni. Nie da się go pomylić z niczym innym.
Grzyby. Gdy nadchodzi lipiec – wypatruję kurek, gdy nadchodzi sierpień – rzucam się na prawdziwki i kozaki, gdy nadchodzi wrzesień – łaknę podgrzybków. Uwielbiam ten cudowny moment, gdy otwieram drzwi w aucie, po wjechaniu do lasu. Ten pierwszy wdech i ten zapach. Od razu wiadomo, czy będą grzyby. Ta wilgoć i ten wyczuwalny zapach grzybni. Nie da się go pomylić z niczym innym.
Jak byłam mała, to urządzaliśmy sobie
zawody. Kto pierwszy znajdzie grzyba? Kto pierwszy jadalnego? Kto pierwszy kozaka?
Kto pierwszy prawdziwka? A potem w domu wspólne czyszczenie i segregowanie –
tych do marynaty, tych do sosu i tych do suszenia. Na koniec liczenie, ile
okazów udało nam się rodzinnie zebrać.
U
nas w domu grzyby obgotowuje się bardzo krótko – około 5-7 minut, by zachowały
swoją chrupkość na zimę. Grzyby zbyt długo obgotowywane więdną i nie będą już
tak twarde. Ale oczywiście wszystko zależy od Waszych upodobań.
W swojej kuchni lubię kolory, więc wkładam
je też do marynaty. Dlatego w moich grzybkach znajdują się również marchewka,
ostra papryczka czy świeży rozmaryn. To co Wy zechcecie dorzucić do swoich słoiczków
zależy tylko od Was.
Marynowane grzyby z kolorową dekoracją
oryginalny przepis pochodzi ze strony gotujmy.pl
Składniki:
1kg oczyszczonych grzybów
sok z 1 cytryny
woda
szczypta soli
na zalewę octową:
400ml wody
200ml octu 10%
8 płaskich łyżek cukru
2 płaskie łyżeczki soli
dodatkowo:
ziarenka ziela angielskiego
listki laurowe
cebula
ostra papryczka
marchewka
ziarenka zielonego pieprzu
świeży rozmaryn
ziarenka gorczycy
goździki
Przygotowanie:
Grzyby zalewamy wodą, tak aby swobodnie pływały, wodę zakwaszamy sokiem z
cytryny, by grzyby nie ściemniały. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i
gotujemy jeszcze przez 5 minut. Odcedzamy, przelewamy zimną wodą i zostawiamy
na chwilę, aż odciekną.
Do drugiego garnka wlewamy wodę, dodajemy sól i cukier. Doprowadzamy do
wrzenia i dodajemy ocet. Gotujemy jeszcze przez chwilę. Zestawiamy z ognia,
jednak nie pozwalamy aby ostygła.
W tym czasie na dnie wyparzonych słoików układamy plasterek
cebuli, kilka plasterków marchewki, goździki i połamany listek
laurowy. Teraz wkładamy ugotowane grzyby. Między nie wkładamy gałązkę
rozmarynu, kilka kawałków pokrojonej ostrej papryczki. Dodajemy również po kilka
ziaren pieprzu, goździki, ziele angielskie i gorczycę.
Gorącą zalewą octową zalewamy grzyby i szczelnie zamykamy słoiki.
Pasteryzujemy przez około 15-30 minut (w zależności od wielkości użytych
słoików). Po wyciągnięciu z wody odstawiamy je do góry dnem
na ściereczkę do wystygnięcia, aby mieć pewność, że słoiki są szczelnie zamknięte.
na ściereczkę do wystygnięcia, aby mieć pewność, że słoiki są szczelnie zamknięte.
Przechowujemy
w ciemnym miejscu.
Smacznego!
***
Na przełomie sierpniowych grzybobrań udało mi
się takie oto cuda stworzyć:
1) wersja
borowikowa z dużą ilością gorczycy, białą cebulą, rozmarynem i innymi
ziarenkami (tu dziękuję członkom Grupy Tokijskiej za pomoc przy zbieraniu i
przypominam wszystkim, że po tym wspólnym grzybobraniu słoiczki czekają na
konsumpcję połączoną z radością kalamburowania i do tego ta baza sosu
borowikowego).
2) wersja podgrzybkowa z czerwoną cebulą - tu
widać różnicę w kolorze zalewy po puszczeniu "farby" w porównaniu z
poprzednimi zdjęciami, gdzie użyłam białej cebuli - chili, gałązką rozmarynu i
ziarenkami (tym razem bez gorczycy, bo o niej zapomniałam).
***
Przepis
bierze udział w akcjach "Przetwory 2010"
i "Grzybobranie
2010".


Pozdrawiam serdecznie!
E.
Pozdrawiam serdecznie!
Śliczne, aż żal jeść!
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo ładnie wyglądają te Twoje słoiczki!
OdpowiedzUsuńtakie grzybki w spiżarce to co wspaniałego :) Wyglądają rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńTez sobie wczoraj grzybki zaprawialam, ale wyszedl mi tylko jeden sloiczek ;)
OdpowiedzUsuńBeatko, faktycznie jak na nie patrzę to się nie chce... ale z drugiej strony tak zimowym wieczorem zanurzyć się w ciepły koc i zajadać się marynowanymi grzybkami, mniam!
OdpowiedzUsuńAsieja, Milk_chocolate84 dziękuję :)
Miss_coco, może tylko jeden, może AŻ jeden, ale najważniejsze że własny :)))
pozdrawiam serdecznie!
jak bym zjadła teraz takie grzybki- słoiczek na raz;)
OdpowiedzUsuń