czwartek, 21 sierpnia 2014

Śliwki i limonka. Kaffir i trawa cytrynowa. Dżem, na tajską modłę.


Ciąg dalszy śliwkowego szaleństwa. Większość z 15kg, które do mnie trafiło zostało w ciągu kilku dni przerobionych i zamkniętych w słoiczkach, którymi cieszyć się będą zimą ja lub bliskie mi osoby. Nic nie sprawia mi większej radości, niż szczery uśmiech osoby obdarowanej starannie udekorowanym słoiczkiem z domowymi przetworami. Lubię zapisywać takie chwile w pamięci.

Dziś pokazuję Wam eksperymentalny przepis. Ot, skoro kuchnia indyjska sprawdza się w połączeniu ze śliwką, to dlaczego by nie spróbować z nią połączyć równie aromatycznej kuchni tajskiej? Nie zdążyłam się porządnie nad kombinacją smaków zastanowić, a już do rondla ze śliwkami powędrowały liście limonki kaffir i rozgniecione łodygi trawy cytrynowej. Te dodatki nierozerwalnie kojarzą mi się z kuchnią tajską. 

O dziwo, eksperyment się udał. Aromat cytrusowy jest wyczuwalny, ale nie dominujący. W sam raz do białego sera i bagietki.



Dżem śliwkowy na tajską modłę

przepis własny
(na 750ml)

Składniki:
1,5kg dojrzałych śliwek
300g cukru
5 dużych liści limonki kaffir
2 łyżki soku z limonki
2 łodygi trawy cytrynowej

Przygotowanie:
Śliwki umyjcie, pozbawcie pestek i pokrójcie na ćwiartki. Przełóżcie do garnka z grubym dnem, zasypcie cukrem. Dodajcie liście limonki kaffir, sok z limonki i rozgniecione białe części łodyg trawy cytrynowej. Gotujcie na średnim ogniu przez godzinę. Co jakiś czas mieszajcie, żeby dżem się nie przypalił.

Przygotowany przełóżcie do wyparzonych słoików, szczelnie zakręćcie i pasteryzujcie przez 15 minut.

Smakiem cieszcie się zimą. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.