wtorek, 10 lipca 2018

Makaron ryżowy i jajka. Grzyby mun i bulion. Orientalna zupa.


Pamiętacie sobotni bulion orientalny? Dziś chcę Wam pokazać przepis, w którym możecie go śmiało wykorzystać. Wyglądem ta zupa może przypominać Wam popularny japoński ramen, ale w smaku ma z nim niewiele wspólnego. Za to jest równie smaczna i do tego wygląda obłędnie.

Gdy zajęłam się blogowaniem nie zdawałam sobie sprawy, jak eksponować jedzenie, by wyglądało apetycznie. Robiłam zdjęcia tego, co przygotowywałam nie zastanawiając się nad tym, czy wygląda to super czy nie. Ważne było, że smakowało. Wyglądać przecież nie musi, a smak sam się obroni. Tak mi się przynajmniej wydawało. Spójrzcie tylko na moje stare wpisy z początku bloga. Kiedyś jak na nie patrzyłam, myślałam fajnie, bo widać jak długą drogę przeszłam. Jak dużo się nauczyłam od tego czasu i to tylko dzięki praktyce i codziennemu stylizowaniu i robieniu zdjęć jedzenia. W czasie przerwy od blogowania zdałam sobie jednak sprawę, że moje stare posty nie mają racji bytu, bo jeśli zdjęcia nie będą zachęcające to nikt na nie nie zajrzy. Nawet jeśli kontent jest najlepszy na świecie. Dlatego pomyślałam o czymś innym. A gdyby tak zostawić stare zdjęcia (w dalszej części bloga jako ciekawostkę), a jako główne dać już te nowe? Z jednej strony będzie widać jak się zmieniło moje podejście do prezentacji jedzenia, a z drugiej strony nowi czytelnicy nie będą zniechęceni do "głębszego" czytania  bloga. Także spodziewajcie się tego typu metamorfoz starszych wpisów na blogu.

Przyjęło się mówić, że to mężczyźni są wzrokowcami, ale sądzę, że Internet i media społecznościowe wymuszają wyróżnianie się obrazem. Ilu z Was czyta długie posty na fejsbuku? Ilu z Was zatrzyma się nad postem pisanym, a nie zdjęciem lub śmiesznym obrazkiem? Sama zaczęłam się łapać na tym, że dałam się wciągnąć w tę machinę scrollowania rzeczywistości. I to tylko takiej, którą ktoś chce mi pokazać. Piękną, kolorową i szczęśliwą.  Ale czy zgodną z "realną" rzeczywistością?

Dobra, wiem. Zaczynam iść w tę ciemną stronę Internetu... Wracam więc na ziemię. Na tak ciężkiego kalibru tematy najlepsze są zupy. Bo przy jedzeniu (a zwłaszcza dobrym) łatwiej się je przyswaja. Bierzcie zatem po talerzu i otulajcie się bijącym od niego ciepłem.


Zupa orientalna

przepis własny
(na 2 porcje)

Składniki:

4-5 większych kawałków grzybów mun
2 jajka
100g makaronu ryżowego
500ml bulionu orientalnego
1 pęczek szczypiorku
1 czerwona papryczka chilli
sos sojowy (opcjonalnie)

Przygotowanie:

Grzyby mun zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na 20 minut.

Jajka wkładamy do rondelka z zimną wodą i gotujemy przez 8-10 minut (w zależności od 
wielkości) na małym ogniu. Po ugotowaniu wyjmujemy z wody, lekko studzimy, 
obieramy i kroimy wzdłuż na pół.

Makaron wkładamy, podobnie jak grzyby zalewamy wrzątkiem, zostawiamy na ok. 5-7 minut.

Bulion wlewamy do garnka i mocno podgrzewamy, nie gotujemy.

Szczypiorek siekamy, papryczkę kroimy w cienkie plasterki.
Grzyby mun osączamy z wody i drobno siekamy. 

W misce układamy osączony makaron, posiekany szczypiorek i chilli oraz przekrojone jajka.
Całość zalewamy podgrzanym bulionem.

Opcjonalnie doprawiamy do smaku sosem sojowym.

3 komentarze:

  1. Może dzisiaj uda mi się ugotować tę zupkę. Koniecznie muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie smaki i muszę przyznać, że ten przepis już powędrował do zakładek :) Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu uda mi się go zrealizować :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę nowe (dla mnie) i pyszne smaki! Super :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.