Tak, właśnie na to czekałam! Na to by w końcu móc wyjść po pracy na balkon. Aby swoje zmęczone nogi oprzeć na balustradzie i wystawiać twarz do słońca... Ech, cudowna jest wiosna! Czasem tylko lekki wiatr rozwieje włosy i zasłoni ten cudowny widok, który mam przed sobą... Pachnące goździki kamienne, dumnie prezentujące swoje malutkie kwiatki... Pięknie jest!
Dokładnie w tej chwili wypatrzyłam wronie gniazdo na rosnącej nieopodal choince (nie wiem co to za rodzaj iglaka, podejrzewam, że jodła, ale pewności nie mam). Wrona kręci się, krząta, udoskonala... No to mi się teraz zdenerwowała, bo zaczęła mocno krakać. Chyba nie lubi jak się ją podgląda ;) Pytanie, kto lubi?
Pozostaję dzisiaj kulinarnie w temacie zieleni i wiosny. Już jakiś czas temu przygotowałam frittatę wg przepisu Liski, ale jakoś ciągle mi było nie po drodze z jej publikacją. Dzisiaj tak trochę awaryjnie, bo w poświątecznym przejedzeniu Wam ją prezentuję. Mam nadzieję, że Wam posmakuje tak jak smakowała nam.
FRITTATA Z GRILLOWANĄ CUKINIĄ, LUBCZYKIEM I SEREM PLEŚNIOWYM
przepis zaczerpnięty od Liski, z moimi modyfikacjami
/na średnicę 20 cm/
1/2 średniej cukinii
4 jajka
3 łyżki oliwy
1/4 pęczka szczypiorku
garść liści lubczyku
20g sera pleśniowego (z zieloną pleśnią)
sól i pieprz do smaku
2 łyżki tartego parmezanu
Cukinię pokroić w plasterki (5 mm grubości), skropić je łyżką oliwy, doprawić odrobiną soli i zielonego pieprzu. Ugrillować na patelni, odstawić do ostygnięcia.
W misce rozkłócić jajka, doprawić lekko solą i pieprzem. Dodać posiekany szczypiorek i lubczyk, ser pleśniowy (rozkruszam go rękami) i parmezan, dokładnie wymieszać. Na końcu przełożyć do miski zgrillowane plasterki cukinii, lekko wymieszać.
Patelnię o średnicy 20 cm mocno rozgrzać, wlać resztę oliwy, zmniejszyć ogień i przelać przygotowaną masę. Smażyć na wolnym ogniu przez ok.10 minut. Następnie zsunąć tortillę delikatnie na talerz, a potem przyłożyć do niej patelnię* i odwrócić. Smażyć przez kolejne 2 minuty.
Podawać pokrojoną jak pizzę i udekorowaną gałązką lubczyku. Smacznego!
* frittata ląduje na talerzu, a jej nieusmażona część znajduje się na wierzchu; następnie przykładamy do niej patelnię i delikatnie przekręcamy tak, aby frittata znalazła się na patelni nieusmażoną częścią do dołu.
Piękna ta frittata. Mam wrażenie, że była bardzo smaczna.
OdpowiedzUsuńPiękna - taka zieloniutka:) wygląda apetycznie:)
OdpowiedzUsuńŚliczna ^^ A na ile porcji jest taka fritatta jeśli podamy ją jako 2 danie obiadowe?
OdpowiedzUsuńpo prostu sliczna, taka wiosenna:) no i na pewno pycha:)
OdpowiedzUsuńShinju, dziękuję :) Jest i to bardzo :) Do tego jest fajna, bo można dobierać zieleninę wg własnego uznania :D
OdpowiedzUsuńGoh., i to dokładnie mnie w niej urzekło, kolor :D
Anonimowy, dziękuję :) Jako drugie danie, to moim zdaniem na dwie porcje. Przy czym obiad będzie z gatunku lekkich (czyli nie przejecie się).
Aga, dziękuję :) Pycha, że palce lizać :D
Miłego wieczoru!
Żebym tylko gdzies dorwała świeży lubczyk bo w moim ogródku jest wszystko tylko nie to:(
OdpowiedzUsuńaż poczułam ten powiew wiosny :) i świeżej frittaty! Wygląda obłędnie, kolorowo i wiosennie! Pyszności!
OdpowiedzUsuńTak! Tak!! Tak!!! Robię to!!! Już dawno chodziła mi po głowie frittata, a Twój przepis wyjątkowo mi się podoba :) Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńPs. Mam tylko jedno dodatkowe pytanie, czy cukinia jest tylko obsmażona i nadal jędrna, czy taka "mięciutka"?
Trzcinowisko, czasem można spotkać w doniczkach w supermarketach w sekcjach ze świeżymi ziołami :D
OdpowiedzUsuńJoasiu, i o to chodziło :D Dziękuję :)
Aniado, będzie mi niezwykle miło :) Cukinia jest jeszcze jędrna, grillowana może dosłownie po 2 minuty z każdej strony. Ja wolę taką lekko chrupiącą :) Ona i tak się lekko poddusi w trakcie smażenia.
Miłego wieczoru!
a wiesz, że ja jeszcze nigdy nie robiłam fritatty? chyba pora nadrobić zaległości... :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam frittaty!;-)
OdpowiedzUsuńrobiłam już fritatty różne, w tym taką z cukinią, ale nie z grillowaną, a to wyobrażam sobie wplywa na smak, ale rpzede wszystkim ten ser pleśniowy! To dopiero musi zmieniać smak dania. Muszę sprobować.
OdpowiedzUsuńPaula, to do dzieła! Trzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuńGrumko, czemu mnie to nie dziwi? :)
Kinga, ser nadaje fajny charakterek tej frittacie :) Mi tak smakuje z jego dodatkiem, że prędzej wyobrażam sobie frittatę bez cukinii, niż bez sera pleśniowego ;)
Miłego dnia!
och ! przepiękna!
OdpowiedzUsuńRewelacja! Przepis ciekawy, doskonałe wykonanie i te zdjęcia... Gratuluję!
OdpowiedzUsuńKini^^, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAgatko, dziękuję serdecznie :) Tyle komplementów... bo się zarumienię ;)
Miłego wieczoru!
Bardzo apetyczne danie - podoba mi się zieleń cukinii.
OdpowiedzUsuńIdealne danie na piękne wiosenne dni;) Lubię te małe chwile szczęścia, gdy po pracy nie trzeba gnać pod parasolem do domu, tylko spacerkiem, przez park, z buźką w stronę słońca;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj kochana ją zrobię ... aż ślinka cieknie na samą myśl :) pozdrawiam smacznie i cieplutko
OdpowiedzUsuń