Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty kulinarne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty kulinarne. Pokaż wszystkie posty

środa, 19 czerwca 2013

Kampania 'Trzy znaki smaku". I ja tam byłam, jadłam i dobry miód piłam...

 

Wczoraj w Forcie Mokotów odbyły się warsztaty kulinarne w ramach kampanii "Trzy znaki smaku", która rozpoczęła się 7 lutego 2013. Jest to kampania dotycząca europejskiego systemu ochrony produktów regionalnych i tradycyjnych.

Jak myślicie ile takich produktów chronionych jest w Polsce?

Unia Europejska chroni produkty regionalne/tradycyjne przy użyciu trzech oznaczeń:
 
 

1. Chroniona nazwa pochodzenia [ChNP] (pierwsze oznaczenie) to znak przyznawany produktom regionalnym o wyjątkowej jakości, o nazwie nawiązującej do miejsca, w którym jest wytwarzany i podkreślają związek z tym miejscem. Dodatkowo wszystkie surowce niezbędne do wytworzenia tego produktu muszą pochodzić z określonego obszaru geograficznego. Również wszystkie fazy wytwarzania muszą odbywać się na tym obszarze.

W przypadku polskich produktów są to: bryndza podhalańska, fasola Piękny Jaś z doliny Dunajca, fasola wrzawska, karp zatorski, miód z Sejneńszczyzy, oscypek, podkarpacki miód spadziowy, redykołka i wiśnia nadwiślańska.


2. Chronione oznaczenie geograficzne [ChOG] (środkowe oznaczenie) to znak przyznawany produktom regionalnym o wyjątkowej jakości o nazwie nawiązującej do miejsca, w którym jest wytwarzany i podkreślają związek z tym miejscem. W odróżnieniu od oznaczenia ChNP w tym przypadku przynajmniej jeden z etapów powstawania produktu musi przebiegać na obszarze, do którego odnosi się nazwa.

To najbardziej liczna grupa odznaczonych produktów polskich i zaliczają się do niej: andruty kaliskie, chleb prądnicki, fasola korczyńska, jabłka grójeckie, jabłka łąckie, jagnięcina podhalańska, kiełbasa lisiecka, kołocz śląski, miód drahimski, miód kurpiowski, miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich, obwarzanek krakowski, rogal świętomarciński, ser koryciński swojski, suska sechlońska, śliwka szydłowska, truskawka kaszubska i wielkopolski ser smażony. Cebularz lubelski obecnie oczekuje na weryfikację przez Komisję Europejską.

3. Gwarantowana tradydyjna specjalność [GTS] (ostatnie oznaczenie) to znak przyznawany produktom noszącym tradycyjną nazwę, odnoszącą się do jego specyficznego charakteru lub tradycyjnie stosowaną dla tego produktu. Produkt z tym oznaczeniem musi być wytwarzany z tradycyjnych surowców, wg tradycyjnej (przekazywanej z pokolenia na pokolenie) receptury lub tradycyjnymi metodami.

Wśród polskich produktów oznaczeniem tym objęte są: miody pitne - półtorak, trójniak, czwórniak, kabanosy, kiełbasa jałowcowa, kiełbasa myśliwska, olej rydzowy i pierekaczewnik.


Po krótkiej prezentacji, przystąpiliśmy do tego, co blogerzy kulinarni lubią najbardziej, czyli do gotowania. Tym razem pod okiem Grzegorza Łapanowskiego i jego dzielnej ekipy przyrządzaliśmy dania z użyciem naszych regionalnych "skarbów". 

Jako prawdziwy mięsożerca zgłosiłam się do przygotowywania boczku w glazurze z miodu drahimskiego. Mimo złośliwości materii udało nam się stworzyć bardzo smaczne danie. Zdecydowanie powtórzę je w domu! I do tego przekonałam się, że lubię seler :) Młody, lekko zblanszowany, a potem podsmażony na masełku z odrobiną miodu jest pyszny!

Spod rąk innych zespołów wyszły takie dania, jak:
- kozi ser z miodem i gruszkami
- fasola w pomidorach z kminem rzymskim i pieczonymi paprykami
- stek z polskiej wołowiny z wielkopolskim serem smażonym i piklami
- gąska duszona z suską sechlońską z puree jabłkowymi i pieczonymi selerami
- sałatka z serem korycińskim swojskim, pieczonymi warzywami i chrupkami z chleba prądnickiego
- sorbet z jabłek łąckich z galaretką na trawie żubrowej i szarlotką na kruchym cieście
- bundz z konfiturą cebulową i suską sechlońską
- sandacz smażony z kiełbasą myśliwską i borowikami
- śliwkowe chilli con carne

Jak zwykle towarzystwo było wyśmienite, atmosfera gorąca (dosłownie!), pyszne jedzenie, a całości dopełniał miód trójniak. Do następnego razu!

     
 
* informacje pochodzą z materiałów prasowych kampanii "Trzy znaki smaku"
** więcej informacji znajdziecie na stronie kampanii www.trzyznakismaku.pl

poniedziałek, 13 lutego 2012

Wino musujące, mule, ostrygi i suflet... zmysłowe warsztaty.


Na początek wino musujące z dodatkiem likieru z czarnej porzeczki. W menu mule, ostrygi i suflet czekoladowo-bananowy... Przepis na idealną randkę, która rozbudzi zmysły kochanków? Nie... choć nie ukrywam, że gdyby mój Mężczyzna przygotował taką kolację byłabym wniebowzięta i schowała do szuflady moje prywatne zdanie na temat afrodyzjaków* :D

Ten wstęp to opis warsztatów, w których w minioną sobotę miałam okazję uczestniczyć. Po raz kolejny zostały one zorganizowane przez Makro Cash&Carry w Warszawie.

dla mnie to efekt placebo, wymysł naszej podświadomości niż faktyczne działanie wybranej grupy produktów


Tym razem wyruszyłam w kulinarną wyprawę z SzeLLką. Razem przedzierałyśmy się przez meandry naszego stanowiska w poszukiwaniu przeróżnych sprzętów i składników niezbędnych do wykonania kolejnych poleceń obu Mistrzów. 



No i czego to się dowiedziałam na tych warsztatach zapytacie? Prawda czy mit z tymi afrodyzjakami? Zdania nie zmieniłam, nadal uważam że działanie afrodyzjaków to w 90% efekt naszej podświadomości, a pozostałe 10% to czysty przypadek :) Nie zmienia to faktu, że było PYSZNIE!

Niezwykłym kulinarnym odkryciem są dla mnie mule. Na warsztatach przyrządzałyśmy małże w białym winie (z dodatkiem winiaku) z sosem śmietanowym z dodatkiem chilli, szalotki i oczywiście pietruszki....  Czyż to nie brzmi wspaniale? Pomijam, że robi się je ekspresowo (byłam przekonana, że to większa filozofia**), a wrażenia dla podniebienia są iście królewskie. Nie próbowaliście? Polecam, naprawdę warto! 

** Najważniejsze w przyrządzaniu małży jest ich dokładne wyselekcjonowanie - małże muszą być żywe. Jak to sprawdzić? Nic prostszego: zakupione małże wkładamy do płaskiego naczynia, dodajemy garść kostek lodu, zalewamy je lodowatą wodą. I teraz przystępujemy do selekcji. Wszystkie te, które są uchylone i nie zamknęły się pod wpływem zimna niestety wyrzucamy (one są martwe). Po przebraniu małży można przystąpić do ich czyszczenia. Na małżach często pozostają kawałki trawy morskiej, którą należy zeskrobać. Można do tego użyć noża albo szczoteczki. Ważne, żeby robić to na tyle delikatnie, żeby małży nie połamać.



Suflet jak dotąd kojarzył mi się z czymś bardzo skomplikowanym, co wymaga nie wiadomo jakiego kunsztu kulinarnego. A na warsztatach okazało się, że nie taki diabeł (tudzież suflet) jak go malują. Kilka składników ląduje w mikserze, osobno ubijamy pianę z białek, całość delikatnie mieszamy  i mamy gotową masę sufletową :) Kilkanaście minut w piekarniku i można się delektować tym jakże cudownym deserem. Choć gdyby banany były bardziej dojrzałe.... 


Ale żeby nie było tak całkiem różowo...  Przykro mi bardzo, ale fanką ostryg w najbliższym czasie nie  zostanę. Ktoś bardzo trafnie porównał je do "gluta o smaku morskiej wody" (Oczko?). Moje mniej dosadne to "nie do końca zsiadła galaretka o smaku morskiej wody". Sami wybierzcie które określenie Wam smakuje, wróć... pasuje :)

Tak na marginesie... Czy jest w eterze ktoś, komu ostrygi posmakowały za pierwszym razem? Jeśli tak, to w jakich okolicznościach to nastąpiło? Ciekawa jestem bardzo.

Spokojnej (upojnej) nocy!