Zastanawiam się jak to jest, że mało kto potrafi się oprzeć otwartemu opakowaniu czekolady albo przejść obojętnie obok półki w sklepie, na której tak dumnie leży.
... Czy to ten cudowny zapach tak kusi?
... Czy to tylko sama świadomość, że gdzieś leży tam kawałek, który tak wspaniale rozpływa się w ustach?
... Czy to tylko sama świadomość, że gdzieś leży tam kawałek, który tak wspaniale rozpływa się w ustach?
... Czy to po prostu poczucie, że przed nami leży CZEKOLADA?
Nie wiem... Wiem jednak, że to lek na wszelkie troski. Gdy jest mi źle, za oknem kolejny atak szarości to taki kawałek czekolady potrafi wszystko to zmienić :) Czy też tak macie? Na Czekoladowy Weekend odkryłam coś przewspaniałego, samą kwintesencję czekolady ukrytą w czekoladowym brûlée. Niestety nie zdążyłam już go dodać do akcji, mam jednak nadzieję, że Wam posmakuje. Zresztą sami spróbujcie!
***
U mnie w domu brak specjalnego palnika, więc cukier nie skarmelizował się do końca (widać to na zdjęciach). Następnym razem (z pewnością będzie następny raz!) utrę cukier w moździerzu, aby szybciej się stopił.
CHOCOLATE BRÛLÉE
przepis zaczerpnięty stąd(na 4 porcje, kokilki po 150ml)
Składniki:
300ml śmietanki 36%
1 laska wanili
2 strąki suszonego chilli
150g gorzkiej czekolady
2 duże żółtka
30g cukru pudru
2 łyżki cukru trzcinowego
Przygotowanie:
Do małego rondla wylać śmietnakę, dodać przekrojoną wzdłuż laskę wanilii i strąki chilli. Ustawić na małym ogniu, podgrzewać do momentu aż śmietanka będzie gorąca (niezbędny jest test palca, jeśli parzy to jest gotowa), nie może się zagotować! Zdjąć z ognia, odstawić na około 30 minut, aby aromat wanilli i chilli przeniknął do śmietanki.
Usunąć chilli i wanilię, wyskrobać z niej ziarenka i dodać do śmietanki. Lekko podgrzać do tego samego momentu (aż zacznie parzyć w palec), ale nie będzie się gotować. Dodać pokrojoną na kawałki czekoladę, roztopić, cały czas mieszając. Odstawić do ostygnięcia.
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni.Żółtka i cukier puder dokładnie wymieszać w misce. Delikatnie połączyć z lekko ciepłą śmietankowo-czekoladową mieszanką.
Przełożyć uzyskaną masę do kokilek. Włożyć je do brytfanny, wypełnić do połowy kokilek wodą. Piec przez 30 minut, aż krem się zetnie. Wyciągnąć z piekarnika i z brytfanny. Odstawić do ostygnięcia. Qstawić do lodówki na całą noc (maksymalnie do 48h).
Czekoladę lubię, mam ją zawsze w lodówce, ale nie jestem w stanie zjeść jej więcej, niż trzy kostki na raz. I nie mogę się nadziwić, że niektórzy potrafią zjeść całą tabliczkę na raz. Brrrrrr
OdpowiedzUsuńz czekoladą mam tak, jestem w stanie zjeść jej bardzo dużo, tabliczka za jednym podejściem to nie problem ;) ale gdy już jej tak dużo zjem przez dłuższy czas nie mam ochoty, ale za to kocham gorącą czekoladę, ale nie taką wodnistą leczą gęstą :) robioną przez mamę... ah
OdpowiedzUsuńMmmmmmmm i jeszcze raz mmmmmmmmm, no normalnie czekoladowa rozkosz :)
OdpowiedzUsuńjak pysznie wygląda;) co do mnie to możesz mi dać tysiąc złotych bym zjadła jedną kosteczkę- a ja się nie suszę;D
OdpowiedzUsuńWeszłam tu głodna:) Oszalałam:)na widok tej czekolady:)
OdpowiedzUsuńNo to mi narobilas ochoty na taki deserek... Cos mi sie zdaje, ze wkrotce przetestuje twoj przepis. Brulee wyglada pieknie, nawet z tym nie do konca skarmelizowanym cukrem.
OdpowiedzUsuńLashqueen, ja z reguły po kilku kawałkach też mam dość :D ale jak od każdej reguły zdarzają mi się odstępstwa ;)
OdpowiedzUsuńSid, gorącą czekoladę lubię i to bardzo! też gęstą :D
Tilii, dizękuję :)
Panno M., dziękuję :D Wiem, Ty jesteś niezłomna :)
Aniu, zapraszam :) częstuj się :D
Maggie, miło mi :) Przetestuj, a jak! Mam już chyba pomysł jak skarmelizować cukier, po prostu utrzeć go w moździerzu, szybciej się roztopi :D
Pozdrawiam ciepło!
o rety, czekoladowy!
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę wypróbowac. i skosztowac!
Brzmi skomplikowanie, tym większy mój podziw dla Twojego kunsztu.:)
OdpowiedzUsuńKarmel-itko, jest obłędnie czekoladowy! Kaloryczny pewnie strasznie (udaję że nie wiem jak bardzo;)), ale pyszny!
OdpowiedzUsuńLekka, dziękuję :) Może i brzmi skomplikowanie, ale wykonuje się prosto! Tylko to oczekiwanie aż krem się schłodzi odpowiednio... echh, ale w końcu przychodzi moment degustacji, który wynagradza wszystko!
Pozdrawiam ciepło!
Pyszny deser:)
OdpowiedzUsuńCzekolada, to moja najpyszniejsza zmora i uzależnienie. W sumie, to w tej chwili jestem świeżo po zjedzeniu połowy tabliczki. Na dzisiaj mam dość, ale były i takie dni, kiedy zjadało się całą. Zima jednak bardzo czekoladowo nastraja...
OdpowiedzUsuńKrem wygląda wspaniale.
Pozdrawiam!
Jak to bosko wygląda! Chyba nadal nie mam dość czekolady ;)
OdpowiedzUsuńaaa chcę to teraz!!
OdpowiedzUsuńcudowna, czekoladowa rozkosza... pycha:)
OdpowiedzUsuńWiosenko, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńZaytoon, rozumiem Cię doskonale :) Dziękuję!
Majanko, dziękuję :) Tak, po Czekoladowym Weekendzie można by pomyśleć że czekolady dość na dłuższy czas, a ja dzisiaj znowu sięgnęłam po kostkę :D
Małgo., jest mi niezwykle miło :) Zapraszam!
Aga, to prawdziwa czekoladowa rozkosz!
Pozdrawiam ciepło!
cudownie zanurzyc łyżeczkę w takiej czekoladowości.
OdpowiedzUsuńPyszny musiał być ten Twój Brûlée :)
OdpowiedzUsuńEve, wlasnie szukalam czegos do podpalenia, bo czekam na przesylke z palnikiem a kokilki tez niedawno zakupilam :)
OdpowiedzUsuńJa kiedys karmelizowalam w piekarniku pod gorna grzalka ew. przy uzyciu funkcji grillowej. Jesli taka masz, to moze warto wyprobowac?