niedziela, 27 marca 2011

Tajskie zielone curry z kurczakiem, okrą i bakłażanem


Im jestem starsza tym częściej dociera do mnie, że więcej pierwszych razów już za mną niż przede mną... Na szczęście pozostaje ciągle wiele do odkrycia, zwłaszcza w dziedzinie kulinariów. Ostatnio zapoznałam się bliżej z okrą i tajskimi mini bakłażanami. Naczytałam się o nich na kilku zaprzyjaźnionych blogach tyle...

Zatem gdy tylko zobaczyłam, że w moim sklepie są dostępne, bez zastanowienia postanowiłam je zakupić. W tamtym momencie nie miałam na nie żadnego pomysłu, ale już w drodze do domu pewien zamysł narodził się w mojej głowie. Przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej znaleźć się w domu. I by w końcu spróbować, jak ten mój przepis będzie smakować. Wyszło pysznie!

Samo spotkanie z tymi warzywami zaowocowało - mam nadzieję długoletnią - przyjaźnią, a efekt tej znajomości dzisiaj Wam przedstawiam.

 

TAJSKIE ZIELONE CURRY Z KURCZAKIEM, OKRĄ I BAKŁAŻANEM

przepis własny
(na 4 porcje)

Składniki:
2 duże piersi z kurczaka
8 sztuk małej okry
4 tajskie bakłażany
2 zielone papryczki chilli
50g długiej fasolki
250ml mleczka kokosowego
2 łyżki zielonej pasty curry
4 liście limonki kaffir (użyłam mrożonych)
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu ostrygowego
1 łyżka oleju arachidowego
sok z połowy limonki

plus 
300g ugotowanego ryżu basmati

Przygotowanie:
Kurczaka umyć, pokroić na kawałki wielkości kęsa. Okrę umyć i pokroić w plasterki (ok. 5mm), podobnie pokroić chilli. Bakłażana pokroić na ósemki, a fasolkę na kawałki, ok. 5cm.

W dużym rondlu rozgrzać olej, dodać pastę curry, dokładnie wymieszać, smażyć przez chwilę. Dodać fasolkę i kurczaka, smażyć przez 3 minuty, często mieszając (aby pasta curry wmieszała się w składniki). Potem dodać chilli, okrę i bakłażana, smażyć przez chwilę, ciągle mieszając. Wlać mleczko kokosowe, dodać liście kaffiru, zmniejszyć gaz, gotować przez 5 minut. Zdjąć z gazu, dodać sos rybny, sos ostrygowy i sok z limonki, dokładnie wymieszać.

Podawać ciepłe z ryżem basmati. Smacznego!

 

***

Przepis dodaję do akcji "Z widelcem po Azji' Ireny i Andrzeja:


Pozdrawiam ciepło!

11 komentarzy:

  1. Nigdy nie jadłam okry...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda - w kuchni pozostało jeszcze sporo smaków i składników do odkrycia;-)
    Miłej niedzieli;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Danie wygląda wspaniale! Narobiłaś mi smaku, bo jest w nim tyle pysznych składników. Wyobraź sobie, Eve, że jeszcze nie jadłam długiej fasolki. Muszę to jak najszybciej nadrobić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. okra jest mi zupełnie nie znana niestety. danie wygląda bardzo apetycznie i efektownie;)

    buziaki kobietko

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, mi się z kolei marzy połączenie cukinii, bakłażana i okry :))) Samej okry warto spróbować. Nie dość że wygląda efektownie (pod warunkiem, że pokrojona w plasterki) to ma smak młodej cukinii :))

    Grumko, ech, w tej kuchni cała nadzieja ;) Chociaż z bungee też jeszcze nie skakałam ;))

    Haniu, dziękuję :) No ja tą okrę i bakłażany podpatrzyłam u Ciebie :)) Długa fasolka w smaku nie różni się zbytnio od naszej młodej fasolki szparagowej, jest delikatniejsza.

    Panno M., dziękuję :)))

    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja mama natknęła się na nasiona okry w supermarkecie. Ponieważ wyczytała w gazecie, że jest łatwa w uprawie, kupiła ją i kilka dni temu wysiała. Mam nadzieję, że urośnie - wówczas na pewno przygotuję z niej takie danie :)
    Bo póki co, w żadnym sklepie okry nie widziałam...

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie to sie wydaje,że jeszcze tylu rzeczy nie próbowałam! :))
    Pysznie wygląda, okry nigdy nie kosztowałam,.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pyszne zestawienie i niemalze klasyka.
    Okre sadze na dzialce od paru lat i roznie z nia bywalo. W niektorych latach wychodzila swietnie a w innych nie bardzo sie udawala.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zielono i biało - to jeden z moich ulubionych zestawów jedzeniowych. Wygląda pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mirabelko, też mam nadzieję, że się uda :D Ja okrę wypatrzyłam w sklepie z azjatycką żywnością. Chyba trafiłam na dzień dostawy, bo lodówka się ledwo domykała od zawartości ;)

    Paula, i do tego tak fajnie wygląda :D

    Majanko, u mnie też całkiem spora lista jeszcze nie odkryta. Na przykład wędzone tofu... mam je w lodówce już jakiś czas, więc pewnie zostanę zmuszona datą przydatności do spożycia ją wykorzystać ;)

    Thiesso, dziękuję :) Dla mnie ciągle nowość. Nie wiedziałam, że okra w naszym klimacie się przyjmie. Ciekawe od czego zależy ta zmienność jej nastrojów?

    Ag Pe, też lubię takie połączenia... taka trochę wiosna na jeszcze białym puchu :)

    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Super, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią. Komentarze są moderowane, dlatego nie martw się, jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu.