Im jestem starsza tym częściej dociera do mnie, że więcej pierwszych razów już za mną niż przede mną... Na szczęście pozostaje ciągle wiele do odkrycia, zwłaszcza w dziedzinie kulinariów. Ostatnio zapoznałam się bliżej z okrą i tajskimi mini bakłażanami. Naczytałam się o nich na kilku zaprzyjaźnionych blogach tyle...
Zatem gdy tylko zobaczyłam, że w moim sklepie są dostępne, bez zastanowienia postanowiłam je zakupić. W tamtym momencie nie miałam na nie żadnego pomysłu, ale już w drodze do domu pewien zamysł narodził się w mojej głowie. Przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej znaleźć się w domu. I by w końcu spróbować, jak ten mój przepis będzie smakować. Wyszło pysznie!
Samo spotkanie z tymi warzywami zaowocowało - mam nadzieję długoletnią - przyjaźnią, a efekt tej znajomości dzisiaj Wam przedstawiam.
TAJSKIE ZIELONE CURRY Z KURCZAKIEM, OKRĄ I BAKŁAŻANEM
przepis własny
(na 4 porcje)
Składniki:
2 duże piersi z kurczaka
8 sztuk małej okry
4 tajskie bakłażany
2 zielone papryczki chilli
50g długiej fasolki
250ml mleczka kokosowego
2 łyżki zielonej pasty curry
4 liście limonki kaffir (użyłam mrożonych)
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu ostrygowego
1 łyżka oleju arachidowego
sok z połowy limonki
plus
300g ugotowanego ryżu basmati
Przygotowanie:
Kurczaka umyć, pokroić na kawałki wielkości kęsa. Okrę umyć i pokroić w plasterki (ok. 5mm), podobnie pokroić chilli. Bakłażana pokroić na ósemki, a fasolkę na kawałki, ok. 5cm.
W dużym rondlu rozgrzać olej, dodać pastę curry, dokładnie wymieszać, smażyć przez chwilę. Dodać fasolkę i kurczaka, smażyć przez 3 minuty, często mieszając (aby pasta curry wmieszała się w składniki). Potem dodać chilli, okrę i bakłażana, smażyć przez chwilę, ciągle mieszając. Wlać mleczko kokosowe, dodać liście kaffiru, zmniejszyć gaz, gotować przez 5 minut. Zdjąć z gazu, dodać sos rybny, sos ostrygowy i sok z limonki, dokładnie wymieszać.
Podawać ciepłe z ryżem basmati. Smacznego!
***
Przepis dodaję do akcji "Z widelcem po Azji' Ireny i Andrzeja:
Pozdrawiam ciepło!
Nigdy nie jadłam okry...:)
OdpowiedzUsuńTo prawda - w kuchni pozostało jeszcze sporo smaków i składników do odkrycia;-)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli;-)
Danie wygląda wspaniale! Narobiłaś mi smaku, bo jest w nim tyle pysznych składników. Wyobraź sobie, Eve, że jeszcze nie jadłam długiej fasolki. Muszę to jak najszybciej nadrobić. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńokra jest mi zupełnie nie znana niestety. danie wygląda bardzo apetycznie i efektownie;)
OdpowiedzUsuńbuziaki kobietko
Aniu, mi się z kolei marzy połączenie cukinii, bakłażana i okry :))) Samej okry warto spróbować. Nie dość że wygląda efektownie (pod warunkiem, że pokrojona w plasterki) to ma smak młodej cukinii :))
OdpowiedzUsuńGrumko, ech, w tej kuchni cała nadzieja ;) Chociaż z bungee też jeszcze nie skakałam ;))
Haniu, dziękuję :) No ja tą okrę i bakłażany podpatrzyłam u Ciebie :)) Długa fasolka w smaku nie różni się zbytnio od naszej młodej fasolki szparagowej, jest delikatniejsza.
Panno M., dziękuję :)))
Miłego dnia!
Moja mama natknęła się na nasiona okry w supermarkecie. Ponieważ wyczytała w gazecie, że jest łatwa w uprawie, kupiła ją i kilka dni temu wysiała. Mam nadzieję, że urośnie - wówczas na pewno przygotuję z niej takie danie :)
OdpowiedzUsuńBo póki co, w żadnym sklepie okry nie widziałam...
ciekawa ta okra :)
OdpowiedzUsuńA mnie to sie wydaje,że jeszcze tylu rzeczy nie próbowałam! :))
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda, okry nigdy nie kosztowałam,.
Pozdrawiam:)
Pyszne zestawienie i niemalze klasyka.
OdpowiedzUsuńOkre sadze na dzialce od paru lat i roznie z nia bywalo. W niektorych latach wychodzila swietnie a w innych nie bardzo sie udawala.
Zielono i biało - to jeden z moich ulubionych zestawów jedzeniowych. Wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńMirabelko, też mam nadzieję, że się uda :D Ja okrę wypatrzyłam w sklepie z azjatycką żywnością. Chyba trafiłam na dzień dostawy, bo lodówka się ledwo domykała od zawartości ;)
OdpowiedzUsuńPaula, i do tego tak fajnie wygląda :D
Majanko, u mnie też całkiem spora lista jeszcze nie odkryta. Na przykład wędzone tofu... mam je w lodówce już jakiś czas, więc pewnie zostanę zmuszona datą przydatności do spożycia ją wykorzystać ;)
Thiesso, dziękuję :) Dla mnie ciągle nowość. Nie wiedziałam, że okra w naszym klimacie się przyjmie. Ciekawe od czego zależy ta zmienność jej nastrojów?
Ag Pe, też lubię takie połączenia... taka trochę wiosna na jeszcze białym puchu :)
Miłego dnia!