Kochani!
Dziękuję za to, że jesteście.
Dziękuję za motywację do poszukiwania kolejnych prostych i pysznych przepisów.
Że dzielicie się swoimi sukcesami, wtedy i ja mogę cieszyć się razem z Wami.
Że pytacie, gdy coś się nie uda. Że RAZEM znajdujemy rozwiązanie.
Dziękuję!
A miało być tak pięknie! :( Miałam mieć dla Was cztery rodzaje makaroników, po każdym na jeden rok prowadzenia bloga. Miały być kawowe, cytrynowe, malinowe i z zieloną herbatą. I co... i wyszła katastrofa, ale ja nie poddaję się łatwo, więc do makaroników wrócę na pewno i nie ma opcji, wyjdą na 100%.
Za to trochę w zastępstwie, ale nie ujmująca smakiem, jest dziś dla Was w podziękowaniu za te cztery lata tarta malinowa. Odkąd zdobyłam małe foremki z wyjmowanym dnem, to takie indywidualne wersje goszczą u nas bardzo często. Nie ma kłótni o ostatni kawałek :)
Spójrzcie tylko na nie. Są kwintesencją lata... Maliny, słodko-kwaśne - trochę jak nasze kapryśne lato. Dziś świeci słońce, jutro może się nagle oziębić i będzie padał deszcz. Lekki jajeczno-śmietankowy krem, mocno słoneczny z waniliową nutą.
Mini tarty malinowe
przepis własny
(na 2 foremki o średnicy 12cm)
Składniki:
na kruchy spód:
150g mąki (typ 550)
50g schłodzonego masła
25g cukru pudru
1 żółtko
na nadzienie:
2 garści malin
95g śmietanki kremówki 30%
1 jajko
2 krople pasty waniliowej
Przygotowanie:
Wszystkie składniki na ciasto wymieszajcie i zagniećcie z nich lekko rozwarstwiające się ciasto. Włóżcie do lodówki na 30 minut.
Po tym czasie wyciągnijcie ciasto z lodówki. Podzielcie na dwie równe części i rozwałkujcie na ok. 3-4mm. Przełóżcie do wysmarowanych masłem foremek. Dokładnie wylepcie wnętrze foremki. Nakłujcie widelcem i włóżcie do lodówki na 20 minut.
Rozgrzejcie piekarnik do 175 stopni (górna i dolna grzałka).
Na schłodzone ciasto wyłóżcie papier do pieczenia, na który wysypcie groch lub fasolę, by obciążyć je podczas pieczenia. Pieczcie w rozgrzanym piekarniku przez 15 minut. Po tym czasie wyjmijcie z piekarnika, usuńcie fasolę i odstawcie na bok do ostygnięcia.
W misce wymieszajcie dokładnie kremówkę, jajko i pastę waniliową.
Na ostudzone spody ułóżcie maliny, zalejcie przygotowaną masą. Wstawcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie przez 30-35 minut (poziom upieczenia sprawdzajcie wykałaczką). Odstawcie na bok do lekkiego ostygnięcia.
Podawajcie same lub z kleksem bitej śmietany. Smacznego!
E tam makaroniki , taka tarta jest 1000 razy lepsza , maliny ach
OdpowiedzUsuńSto lat Blogowania życzę
Sto lat, sto lat! :)
OdpowiedzUsuńTakie kremy i desery lubię :>
Cudownie wygląda! Z malinkami musi smakować wspaniale.
OdpowiedzUsuńEwelinko, wszystkiego najlepszego i wielu wspanialych lat blogowana.
Ściskam :*
zjadłabym takie smakołyki:)
OdpowiedzUsuńMargot, dziękuję! :) A makaroniki jeszcze się pojawią.
OdpowiedzUsuńKamciss, dziękuję! :) Też takie owocowe wypieki lubię!
Majanko, dziękuję Kochana! :) Mam do wypróbowania jeszcze czarne porzeczki i jagody :)
Pozdrawiam ciepło!
Ewe
Cudowna sprawa :) takie smakołyki idealne na lato ze świeżych produktów :)
OdpowiedzUsuń