Jeszcze niedawno kasztany (te jadalne) kojarzyły mi się tylko z kultowym serialem. Hasło "W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle" i odzew: "Zuzanna lubi je tylko jesienią. Przysyła ci świeżą partię." Takich pieczonych spróbowałam po raz pierwszy jakieś dwa-trzy lata temu przy Powązkach przy okazji odwiedzania grobów. Żałuję, że pieczone kasztany można tylko w takich okolicznościach zjeść w Warszawie. A może o czymś nie wiem? Czy gdzieś w stolicy można zjeść takie pieczone na świeżym powietrzu kasztany?
Odkąd odkryłam, że w jednym z supermarketów można się zaopatrzyć w świeże kasztany w rozsądnej cenie, od czasu do czasu kupuję je sobie, by móc cieszyć się ich smakiem nie tylko od święta. Polecam! Tym bardziej, że to przepis jednoskładnikowy, a z dodatkowego sprzętu wymagany jest tylko mały ostry nóż.
Pieczone kasztany (z piekarnika)
oryginalny przepis pochodzi ze strony bbc.co.uk(na 4 porcje)
Składniki:
500g kasztanów
Przygotowanie:
Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni (górna i dolna grzałka).
Za pomocą małego ostrego noża natnijcie skórę kasztanów. Wybierzcie tą wewnętrzną (płaską) stronę i wytnijcie znak x. Wyłóżcie na blasze (wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia) naciętą stroną do góry. Pieczcie przez 30 minut, aż kasztany się "otworzą" i będą miękkie.
Podawajcie od razu po wyciągnięciu z piekarnika. Smacznego!
Mam wrażenie, że mogłabym żywić się wyłącznie nimi. Po prostu kocham pieczone kasztany. Raz robiłam w domu, ale jednak najlepsze są na mrozie z papierowego rożka :) mieszkając w Warszawie nigdy ich nie widziałam na ulicy. W Paryżu - istny raj! A teraz jestem we Wrocławiu i tu też są na świątecznym jarmarku. Może i w stolicy na jakichś tego typu imprezach?
OdpowiedzUsuńMmm, uwielbiam :) Jadłam tylko te domowe, może nie wiem, co tracę ;) Ale takie w zupełności mnie zadowalają :)
OdpowiedzUsuńMarianna, doskonale Cię rozumiem. Ja je uwielbiam od pierwszego kęsa. Z papierowego rożka na mrozie faktycznie smakują najlepiej, ale takie z piekarnika też dają radę. Poszukam na bożonarodzeniowym jarmarku w tym roku :)
OdpowiedzUsuńGin, na smaku nie tracisz moim zdaniem nic. Bardziej chodzi o klimat gorących pieczonych kasztanów jedzonych na mroźnym powietrzu.
Pozdrawiam ciepło!
Ewe