Gdy będziecie czytać tego posta, ja pewnie będę wysoko w przestworzach. O tak! Urlop (choć krótki) czas zacząć. Przed spaniem rzuciłam jeszcze okiem na torbę podróżną zastanawiając się, czy jest w niej wszystko czego potrzebuję. Ubrania czekają wyprasowane na krześle w salonie. Nic tylko założyć je rano, włożyć buty, założyć plecak, wziąć torbę i zamknąć drzwi na klucz, na calusieńki tydzień.
Was zostawiam z ciastem śliwkowym. Prostym. Zdrowym, bo na mące razowej. Na rauszu, bo nasączonym grand marnier. Oprószonym cukrem pudrem jak u mamy :) Kto chce kawałek?
Razowe ciasto śliwkowe
inspiracja pochodzi ze strony dessertsforbreakfast.com
(na 3 foremki o średnicy 10cm)
Składniki:
4 dorodne śliwki
2 łyżki brązowego cukru
1 łyżka grand marnier
2-3 gałązki tymianku
200g mąki razowej
2 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
2 łyżeczki świeżych listków tymianku
127g masła (w temperaturze pokojowej)
1/2 szklanki brązowego cukru
2 duże jajka (lub 3 mniejsze)
2 łyżki mleka (opcjonalnie)
plus
masło do wysmarowania formy
bułka tarta/mąka do wysypania formy
cukier puder do dekoracji
Przygotowanie:
Śliwki wypestkujcie, pokrójcie w ćwiartki. Zalejcie grand marnier, dodajcie cukier i tymianek, dokładnie wymieszajcie. Odstawcie na co najmniej godzinę, aby śliwki przesiąknęły smakami.
Rozgrzejcie piekarnik do 175 stopni (górna i dolna grzałka). Formy do pieczenia wysmarujcie masłem i obsypcie bułką tartą/mąką.
W misce wymieszajcie mąkę, proszek do pieczenia, sól i tymianek, odstawcie na chwilę.
W drugiej misce ubijcie masło z cukrem na puszystą masę. Dodajcie po jednym jajku na raz, dokładnie wmieszajcie zanim dodacie kolejne. Następnie stopniowo dodawajcie mąkę, jeśli masa będzie zbyt sucha, dodajcie mleko. Dokładnie wymieszajcie.
Rozłóżcie masę po równo do każdej foremki (na ok. 3/4 wysokości). Osączcie śliwki z marynaty, wciśnijcie je w wierzch ciasta, delikatnie dociskając.
Pieczcie przez 35 minut w rozgrzanym piekarniku (do suchego patyczka). Upieczone cisto wyciągnijcie z piekarnika, nasączcie marynatą w której macerowały się śliwki. Zostawcie do ostygnięcia, dopiero wtedy wyciągnijcie ciasta z foremek. Oprószcie cukrem pudrem i od razu podawajcie. Smacznego!
Jakie apetyczne zdjęcia:) tymianek kocham wiec jak najbardziej przepis dla mnie:)
OdpowiedzUsuńa i przyjemnego urlopowania :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to połączenie śliwek i tymianku, do wytestowania!:)
OdpowiedzUsuńmega apetyczne, piekne zdjecia.
OdpowiedzUsuńJakie wysokie, pycha :)
OdpowiedzUsuńPuchate, bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś razowe ze śliwkami, dobre było:) Oczywiscie z dodatkiem cynamonu. A Twoje takie na bogato, super!
Baw się dobrze na urlopie :)
mmmmmm jem oczami *.*
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
Katka. O, dziękuję :) Wypróbuj koniecznie. Śliwki i tymianek to bardzo dobrana para.
OdpowiedzUsuńZufik, przetestuj koniecznie!
Bernadeta, dziękuję! :)
Kamciss, bardzo ładnie wyrosło jak na ciasto w całości razowe.
Majanko, czy jakieś ciasto ze śliwkami może być złe o tej porze roku? :) Cynamon też by tu się sprawdził, nie pomyślałam, żeby go dodać. Nic, nadrobię następnym razem. Urlop, urlop i po urlopie. W poniedziałek znowu do pracy...
Crazy Natalka, zapraszam! :)
Pozdrawiam ciepło!
Ewe
Wyszło rewelacyjnie. A i zdjęcia fajne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam