Smażona flądra z frytkami to prawdopodobnie wspomnienie każdego dziecka, które w latach osiemdziesiątych trafiło nad polskie morze. Najlepsze były z przyczepy kempingowej. Przynajmniej ja to tak pamiętam. To chyba jedno z moich najwcześniejszych wspomnień kulinarnych :)
Jeszcze na studiach postanowiłam podczas jednej z wypraw nad morze spróbować przypomnieć sobie ten smak zamawiając flądrę smażoną. Pomijam że czekałam na nią ponad godzinę... To co potem do mnie trafiło nijak nie można było nazwać rybą. Ktoś na siłę próbował rozmrozić małe flądry w pół godziny, a potem takie nie do końca rozmrożone obtoczył panierką i wrzucił na patelnię. Sami sobie możecie wyobrazić jak się to skończyło. Masakrą na talerzu, która zniechęciła mnie do flądry na kilka dobrych lat.
Dlatego gdy Połówek dał znać, że kupił cztery sztuki złowione poprzedniego dnia, byłam podekscytowana, że mam szansę na przywrócenie flądrze smaku z dzieciństwa. Tym razem w zdrowszej, pieczonej wersji. I wiecie co? Nie jadłam w życiu lepszej ryby! Pachnąca trochę morzem, trochę cytryną z cudownie chrupiącą skórką.
Pieczona flądra z domowymi frytkami
przepis własny(na 2 porcje)
Składniki:
2 tuszki flądry
sok z 1/2 cytryny
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka pieprzu
6 plasterków cytryny
4 średniej wielkości ziemniaki
oliwa
sól i pieprz
Przygotowanie:
Ryby natnijcie z obu stron doprawcie solą i pieprzem, skropcie sokiem z cytryny. Wstawcie na godzinę do lodówki, aby smaki się "przegryzły".
Rozgrzejcie piekarnik do 175 stopni (górna i dolna grzałka).
Ziemniaki obierzcie i pokrójcie w grube słupki. Ugotujcie je w osolonej wodzie, powinny miękkie, ale nie powinny się rozpadać. Osączcie je na durszlaku, wyłóżcie na blachę wyłożoną papierem do pieczenia skropcie oliwą i oprószcie solą. Wstawcie do piekarnika i pieczcie na złoty kolor (około 30-40 minut w zależności od wielkości). W połowie pieczenia przewróćcie frytki na drugą stronę, by równo się podpiekły.
Wyciągnijcie flądry z lodówki, lekko osuszcie papierowym ręcznikiem. Natrzyjcie każdą łyżeczką oliwy, ułóżcie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, Na wierzch ułóżcie po trzy plasterki cytryny. Włóżcie do nagrzanego piekarnika (już tam są frytki) i pieczcie przez 30 minut, aż skórka się zrumieni i będzie chrupiąca.
Podawajcie od razu z domowymi frytkami. Smacznego!
Apetyczne zdjęcia!! :)
OdpowiedzUsuńNo i proszę, zdrowy fisz&czips! I da się. Wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycony zdjęciami. Piękne! :)
OdpowiedzUsuńMalwinko, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńDominika, domowy jest najlepszy! :)
Mateusz, dziękuję! :) Zapraszam częściej, rozgość się.
pozdrawiam ciepło!
Ewe
Pysznie wygląda! :>
OdpowiedzUsuńEwelinko, jakie piękne zdjęcia! Rybki wyglądają pysznie. Uwielbiam fląderkę.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Wspaniale zdjecia, ryba na pewno pyszna, a za takie grube, domowe fryty dalabym sie pokrajac!
OdpowiedzUsuńKamciss, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńMajanko, dziękuję ślicznie :) Ja do flądry już nie dam się zrazić, o nie! Cudownie móc tak odtworzyć smak, który się pamięta jak przez mgłę.
Maggie, dziękuję! Domowe frytki, zwłaszcza takie, są pyszne!
Pozdrawiam ciepło!
Ewe
ale pyszności na tym talerzu! pachnie aż u mnie:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, dziękuję! Świeża ryba nie ma sobie równych! Nawet tak prosty dodatek jak frytki może uczynić z niej najlepsze danie na świecie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Ewe