niedziela, 29 grudnia 2013

Gicz cielęca i cydr. Jabłka i majeranek. Z piekarnika.


Wczoraj była mocno leniwa niedziela. Mocno leniwa, bo cały dzień spędziłam w piżamie. I wcale nie z powodu nawrotu wirusa, tylko z czystego (najzwyczajniejszego w świecie) lenia. Po przedświątecznym pełnym pierniczkowej pracy szaleństwie taki dzień był mi niezmiernie potrzebny. Nie tylko by po prostu odpocząć, ale by też złapać odrobinę wiatru w żagle przed Nowym Rokiem.

Późne śniadanie, potem późny obiad i ulubiony serial. Żyć, nie umierać :)


Ossobuco w cydrze z karmelizowanymi jabłkami w majeranku

przepis własny
(na 4 porcje)

Składniki:
4 gicze cielęce, z kością (o łącznej wadze ok. 900g)
2 łyżki mąki wymieszanej ze szczyptą soli i czarnego pieprzu  
2 łyżki oliwy
1 cebula
330ml cydru
250ml bulionu drobiowego
4-6 jabłek* (ok. 600g)
sok z 1/2 cytryny
1 łyżka masła
1 łyżeczka brązowego cukru
2 łyżki majeranku
  
Przygotowanie:
Mięso umyjcie, osuszcie papierowym ręcznikiem i obtoczcie w mące. W naczyniu żaroodpornym rozgrzejcie oliwę, smażcie mięso z każdej strony na złoty kolor. Wyjmijcie obsmażone mięso i odłóżcie na bok. Do tego samego naczynia, w którym smażyły się giczki, wrzućcie pokrojoną w grubą kostkę cebulę, zeszklijcie. Następnie zalejcie ją cydrem, doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie przez 10 minut. Potem wlejcie bulion, włóżcie ponownie mięso.

Wstawcie do rozgrzanego do 175 stopni piekarnika (górna i dolna grzałka) i pieczcie przez 60 minut.

W czasie, gdy mięso będzie się piekło obierzcie jabłka, pokrójcie je w ósemki. Zalejcie je sokiem z cytryny, dokładnie wymieszajcie i odstawcie na 20 minut. Na patelni rozgrzejcie masło, dodajcie pokrojone jabłka, oprószcie brązowym cukrem, smażcie aż cukier całkowicie się rozpuści i skarmelizuje. Pod koniec smażenia dodajcie majeranek, dokładnie wymieszajcie. Smażcie przez chwilę, następnie zdejmijcie z ognia.

Po godzinie pieczenia przekręćcie mięso na drugą stronę, dodajcie podsmażone jabłka. Pieczcie pod przykryciem przez kolejne 30 minut.

Podawajcie od razu po wyciągnięciu z piekarnika. Smacznego!


* najlepsze będą szare renety, ale jeśli ich nie znajdziecie to sprawdzą się każde inne twarde i kwaskowate

sobota, 28 grudnia 2013

Kurczak i shitake. Kasztany i imbir. Azjatyckie klimaty.


Po świątecznym menu zawsze nachodzi mnie potem ochota na bardziej orientalne klimaty. Jakby kubki smakowe potrzebowały się zresetować, zanim w ruch pójdą świąteczne książkowe prezenty :) A co gości u Was na stole po Świętach?

Dojadacie resztki czy raczej staracie się oczyścić organizm różnego rodzaju koktajlami warzywnymi lub naparami z ziół?

  
 

Kurczak z grzybami shitake i kasztanami

oryginalny przepis pochodzi ze strony jeanetteshealthyliving.com
(na 2 porcje)

Składniki:
500g mięsa z udek kurczaka
2 łyźki sosu sojowego
1 łyżka oliwy
1 dymka (razem ze szczypiorem)
1cm kawałek imbiru
1 szklanka świeżych kasztanów (obranych ze skórki)
4 grzyby shitake
1 łyżka miodu
1 gwiazdka anyżu

plus
ryż basmati do podania
posiekany szczypiorek do dekoracji

Przygotowanie:
Grzyby zalejcie wrzącą wodą, przykryjcie i odstawcie na 2 godziny do namoczenia. Najlepiej przygotować je poprzedniego wieczoru i pozwolić im się spokojnie namoczyć.

Kurczaka pokrójcie na kawałki wielkości kęsa. Zamarynujcie mięso w jednej łyżce sosu sojowego, włóżcie do lodówki na pół godziny.

Dymkę razem ze szczypiorem drobno posiekajcie. Imbir obierzcie i pokrójcie w słupki.

Na dużej patelni rozgrzejcie oliwę, dodajcie pokrojone dymkę i imbir. Smażcie przez chwilę, aż zmiękną. Dodajcie kawałki kurczaka w kilku porcjach (ma się usmażyć na złoto, a nie poddusić). Gdy porcja mięsa będzie usmażona, zdejmijcie ją z patelni i odstawcie na bok. Usmażcie tak wszystkie partie.

Na patelnię wlejcie pozostały sos sojowy, dodajcie miód, anyż, namoczone grzyby i wodę. Wymieszajcie do połączenia się wszystkich składników, doprowadźcie do wrzenia. Dodajcie kurczaka, gotujcie pod przykryciem przez 20 minut. Następnie dodajcie obrane kasztany, delikatnie wmieszajcie. Duście jeszcze przez 20 minut. Jeśli będzie taka potrzeba to dolejcie do sosu wody, byle tylko go nie przypalić.

Podawajcie od razu z ugotowanym ryżem. Smacznego!

piątek, 27 grudnia 2013

Buraki i czerwona cebula. Korzenna zalewa. Domowe pikle.


Święta, Święta i po Świętach... W tym roku obyło się bez przejedzenia :) Stół jak, co roku uginał się od pysznych dań. W Wigilię tradycyjnie zakwaszany barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, sałatka warzywna, kilka rodzajów śledzi, ryba po grecku, smażony karp i dorsz. W pierwszy Dzień Świąt powtórka z rozrywki, tylko na stół weszły również domowego wyrobu wędliny i pieczyste, bigos z kilkoma rodzajami mięsa i oczywiście ciasta. Bez makowca i pierniczków nie ma Świąt! W drugi dzień ucztowania (oprócz wymienionych wcześniej tylko w mniejszej już ilości) pojawił się pieczony kurczak. Tak cudownie pachnący przyprawami, że nie sposób było odmówić przez czyste łakomstwo chociaż kawałka.

 A jak Wam minęły Święta?

***

Na szczęście dziś nie muszę spieszyć się do pracy, mogę odpocząć po tym biesiadowaniu. Poleżeć dłużej. Wypić kawę jeszcze w łóżku. Może wybrać się na spacer? Aura zdecydowanie ku temu najlepsza. Wczoraj u nas było 11 stopni! Jedyne o czym nie myślę to chwilowo jedzenie. Dzisiaj zrobię sobie przerwę. Z lodówki wyciągnę tylko jeden słoik domowych pikli, a z chlebaka kawałek ciemnej bagietki.


Pikle z buraków i czerwonej cebuli

oryginalny przepis pochodzi ze strony wholesomeireland.com
(na 2 słoiczki po 250ml)

Składniki:
3 średniej wielkości buraki
2 czerwone cebule
150ml octu z czerwonego wina
200ml wody
1 łyżeczka soli
1 łyżka brązowego cukru
2 ziarenka ziela angielskiego
2 goździki
2 ziarenka czarnego pieprzu
1 liść laurowy
szczypta gorczycy

Przygotowanie:
Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni (górna i dolna grzałka).

Każdy z buraków owińcie folią aluminiową. Włóżcie do piekarnika i pieczcie przez 45 minut. Po tym czasie wyciągnijcie je, odstawcie je na bok do całkowitego ostygnięcia (na co najmniej godzinę). Odwińcie je z folii, obierzcie je ze skóry. Pokrójcie na kawałki wg uznania - mogą to być to ósemki lub półplasterki. Cebulę pokrójcie w półplasterki.

Do małego garnka wlejcie ocet i wodę, dodajcie cukier, sól i pozostałe przyprawy, podgrzejcie na wolnym ogniu (zalewa nie może się zagotować!).

W wyparzonym słoiku układajcie warstwami pokrojone cebulę i buraki. Zalejcie przygotowaną gorącą zalewą, odstawcie do wystygnięcia. Dopiero wtedy zakręćcie słoik. Przechowujcie zamknięte w lodówce do miesiąca. Smacznego!

wtorek, 24 grudnia 2013

Migdały i orzechy. Gorzka czekolada i skórka pomarańczowa. Ciasteczka.


Kochani,
dziś bez zbędnych słów... 
Niech dla każdego Was będą spokojne, spędzone w otoczeniu bliskich. 
Niech naładują Wasze baterie na Nowy Rok!
Wesołych Świąt!

Ewelina

***

PS. Mi dziś po głowie chodzą tylko te słowa Irvinga Berlina:
"I'm dreaming of a white Christmas
Just like the ones I used to know
Where the treetops glisten,
and children listen
To hear sleigh bells in the snow

I'm dreaming of a white Christmas
With every Christmas card I write
May your days be merry and bright
And may all your Christmases be white""


Panpepato

oryginalny przepis pochodzi z miesięcznika Kuchnia (wydanie 12/2010, s. 83)
(na 22 sztuki)

Składniki:
50g migdałów
50g orzechów laskowych
50g orzechów włoskich
50g rodzynek
100g gorzkiej czekolady
50g kandyzowanej skórki pomarańczowej
1 czubata łyżeczka przyprawy do piernika
1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
75ml miodu
100g mąki pszennej

Przygotowanie:
Migdały, orzechy i czekoladę grubo posiekajcie. Wymieszajcie je z rodzynkami, skórką pomarańczową i przyprawami w dużej misce. 

Piekarnik rozgrzejcie do 200 stopni (górna i dolna grzałka). 

W rondelku podgrzewajcie miód, aż uzyska płynną konsystencję. 

Płynny podgrzany miód wlejcie do mieszanki bakaliowej, szybko wymieszajcie, by cała czekolada się roztopiła. Od razu dosypujcie mąkę do przygotowanej masy (rozbiłam na dwie partie), cały czas mieszajcie. Gdy powstanie jednolita masa, nabierajcie po łyżce i formujcie kulki. Układajcie je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, lekko spłaszczcie je dłonią.

Pieczcie przez 15 minut w rozgrzanym piekarniku. Po wyciągnięciu studźcie na kratce. Włóżcie do szczelnie zamykanego pojemnika. Po dwóch-trzech dniach ciasteczka są najsmaczniejsze. Smacznego!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Ocet i kolorowa zalewa. Pomidory i cebula. Świąteczny śledź.


Jak idą Wam przygotowania świąteczne? 

Wszystko gotowe czy też ciągle jeszcze sprawdzacie co zostało do zrobienia i zastanawiacie się co dzieje się z tym czasem, który magicznie przyspiesza... W tym roku u mnie niestety wszystko na ostatnią chwilę, nawet śledzie. Na szczęście w przypadku tych dwóch przepisów nie potrzeba im dużo czasu, by "dojrzały".

Pierwsze są zdecydowanie dla miłośników śledzi w kwaśnej odsłonie. Dla mnie największym hitem jest chrupiąca marchewka :) Drugie posmakują bardziej amatorom śledzi na słodko. Nie od dziś przecież wiadomo, że pomidory i cebula bardzo się lubią! 

Śledzie w kolorowej octowej zalewie

oryginalny przepis pochodzi ze strony evamuerdelamanzana.com

Składniki:
4 mięsiste filety śledziowe (wcześniej namoczone w mleku)
1 marchewka
1/2 cytryny
4 duże gałązki koperku

na zalewę:
1 szklanka wody
1/2 szklanki octu jabłkowego
2 łyżki brązowego cukru
1 łyżeczka nasion gorczycy (u mnie mieszanka czarnej i żółtej)
1 łyżeczka nasion kopru
1/2 łyżeczki nasion kolendry
10 ziaren ziela angielskiego
1 ząbek czosnku

Przygotowanie:
W rondlu wymieszajcie wszystkie składniki zalewy. Gotujcie na małym ogniu przez 5 minut, zdejmijcie z ognia i odstawcie na bok do ostygnięcia.
 
Filety pokrójcie na kawałki ok. 3cm. Marchew pokrójcie w ukośne plasterki, a cytrynę w plasterki. Śledzie, marchew, cytrynę i koper układajcie luźno w słoikach. Zalejcie marynatą i odstawcie do lodówki do przegryzienia. Najlepsze są drugiego dnia. Smacznego!

***



Śledzie w pomidorach

oryginalny przepis pochodzi ze strony blog.norway.com

Składniki:
4 mięsiste filety śledziowe (wcześniej namoczone w mleku)
2 łyżki oliwy
1 duża cebula
400ml przecieru pomidorowego
1/3 szklanki brązowego cukru
100ml octu z białego wina
1 łyżeczka pieprzu

Przygotowanie:
Na patelni rozgrzejcie oliwę, dodajcie grubo pokrojoną cebulę, zeszklijcie. Dolejcie przecier pomidorowy, dokładnie wymieszajcie i smażcie przez chwilę. Następnie dolejcie ocet, zmniejszcie ogień i smażcie, aż co najmniej połowa sosu odparuje. Na koniec doprawcie do smaku pieprzem. Zdejmijcie z ognia i odstawcie na bok do ostygnięcia.

Śledzie pokrójcie na 2-3 cm kawałki. Układajcie warstwami ostudzony sos pomidorowy i śledzie w wyparzonym słoiku. Włóżcie do lodówki, żeby smaki się przegryzły. Najlepsze będą drugiego dnia. Smacznego!

niedziela, 22 grudnia 2013

Gicz cielęca i białe wino. Pietruszka i seler. Ossobuco.


W przedświątecznym oczekiwaniu lubię dania, które otulają zmęczone ciało aromatem, smakiem... Takie, które dają energię do wypełnienia kolejnych czynności ze świątecznej listy. Listy, która jak co roku wisi na lodówce.

W tym roku czasu mam niewiele, bo ostatni tydzień spędziłam leżąc w łóżku walcząc z wirusem. Jak na złość dopadł mnie w momencie, gdy każdy wieczór miałam poświęcić na wypiek i lukrowanie pierniczków, które ładnie zapakowane miały trafić w ręce moich współpracowników. Jakby tego było mało ominęła mnie też pracowa Wigilia... :( Na szczęście moje dwa bochenki chleba razem z keksem na spotkanie dotarły, także choć trochę metafizycznie mogłam tam razem z nimi być i cieszyć się z nadchodzących Świąt.

Teraz, gdy już wydobrzałam muszę się szybko przeorganizować. Usunąć z listy wszystkie wypieki, które nie zdążą zmięknąć do Świąt. Pora zastąpić je innymi, które będą gotowe na czas. Dzięki temu jest okazja, by wypróbować nowe przepisy. Z każdej (nawet podbramkowej sytuacji) może wyniknąć coś dobrego. A nóż widelec odkryję najlepsze ciasteczka świąteczne na świecie?

Wracając jednak do zimowych energetycznych dań - OSSOBUCO. Pierwszy raz jadłam je przygotowane wg przepisu Tomka Jakubiaka na warsztatach winnych. Oczywiście były suto podlane białym winem... Nie sposób mi opisać jego smak słowami. Nawet teraz na samo wspomnienie moje ślinianki wariują, a po głowie krąży "mmmmmm....". Ostatnio natknęłam się na nie przeglądając książkę Gordona Ramsay'a. Przypominając sobie smak tych pierwszych giczek cielęcych nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić je w domu. Mięso odchodzące od kości, rozpływające się w ustach, pachnące tymiankiem i rozmarynem. Pierwsze koty za płoty. Spodziewajcie się nowych odsłon tego dania, bo bardzo (!) nam posmakowało.


Ossobuco w sosie pomidorowym z puree pietruszkowo-selerowym

oryginalny przepis pochodzi z książki "Kuchnie świata" G. Ramsay'a (s. 51)
(na 2 porcje)

Składniki:
na ossobuco:
2 golenie cielęce z kością (ok. 450g)
1 łyżka mąki pszennej
szczypta soli i czarnego pieprzu
2 łyżki oliwy
1 cebula
2 ząbki czosnku
1/2 szklanki białego półwytrawnego wina
2 gałązki tymianku (użyłam suszonego)
1 łyżka igiełek rozmarynu
1 liść laurowy
150ml przecieru pomidorowego
150ml bulionu warzywnego

na puree pietruszkowo-selerowe:
1 mały seler (ok. 200g)
2 pietruszki (ok. 170g)
2 średniej wielkości ziemniaki (ok. 180g)
3 ząbki czosnku (plus odrobina oliwy)
1 łyżka oliwy
garść natki pietruszki

plus do dekoracji
natka pietruszki

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzejcie do 200 stopni (górna i dolna grzałka).

Mięso umyjcie, osuszcie papierowym ręcznikiem. Na blacie wymieszajcie przesianą mąkę z solą
 i pieprzem, obtoczcie w niej mięso. W żaroodpornym naczyniu rozgrzejcie oliwę i obsmażcie cielęcinę, co jakiś czas ją przekręcając, by się równo zrumieniła. Wyjmijcie ją z naczynia, przełóżcie na deskę i odstawcie na bok.

Do tego samego żaroodpornego naczynia wrzućcie pokrojoną w grubszą kostkę cebulę, krótko przesmażcie. Dodajcie drobno pokrojony czosnek i smażcie do czasu, aż cebula się zrumieni. Następnie wlejcie wino, dodajcie tymianek , rozmaryn i liść laurowy. Doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie przez 5 minut. Dodajcie przecier pomidorowy i bulion, dokładnie wymieszajcie, zdejmijcie z ognia. Włóżcie z powrotem mięso, przykryjcie i wstawcie do piekarnika. Pieczcie przez 1 i 1/2 godziny, w połowie pieczenia przekręćcie mięso na drugą stronę. Gdy będziecie przekręcać mięso owińcie 3 ząbki czosnku (razem z łupinkami) folią aluminiową, skropcie odrobiną oliwy i pieczcie przez 30 minut.

Gdy mięso się piecze zajmijcie się puree. Seler, korzeń pietruszki i ziemniaki obierzcie i pokrójcie
w średniej wielkości kostkę. Włóżcie je do małego garnka, zalejcie zimną wodą i gotujcie do miękkości. Odcedźcie, odstawcie na bok do ostygnięcia. Z piekarnika wyciągnijcie czosnek, obierzcie go z łupinek. Ugotowane warzywa, upieczony czosnek, natkę pietruszki i łyżkę oliwy wrzućcie do misy blendera i dokładnie zmiksujcie. 

Wyjmijcie ossobuco z piekarnika. Z sosu usuńcie tymianek, rozmaryn i liść laurowy. Rozdzielcie puree równo na talerze. Na wierzch ułóżcie upieczone mięso razem z sosem pomidorowym. Całość udekorujcie natką pietruszki.

Smacznego!

sobota, 21 grudnia 2013

Zakwas żytni, wspomagany. Trzy rodzaje mąki. Bułki śniadaniowe.


W końcu nieszczęsny wirus odpuścił.  Wczoraj nawet pozwolił mi na dokarmienie zakwasu i pochodzenie po mieszkaniu bez wywoływania odczucia zapchanego nosa. Jednym słowem jest poprawa! Aczkolwiek moje mięśnie po tygodniu wymagają ponownego rozruszania. A co zrobi im lepiej niż wyrabianie ciasta? Tym bardziej, że w domu brak pieczywa na śniadanie.

Bułki mieszane (na zakwasie i na drożdżach)

przepis własny
(na 10 sztuk)

Składniki:
400g mąki pszennej chlebowej (typ 650)
100g mąki razowej żytniej (typ 2000)
50g mąki pszennej tortowej  (typ 550)
140g zakwasu żytniego (100% hydracji)
2 łyżeczki drożdży
320ml ciepłej wody
1 łyżka soli
1 łyżeczka brązowego cukru

plus
oliwa do wysmarowania miski
2 łyżki mleka do posmarowania bułeczek

Przygotowanie:
Wszystkie składniki wymieszajcie w misce. Przełóżcie na blat i wyróbcie elastyczne ciasto (około 10 minut). Przełóżcie do naoliwionej miski, przykryjcie folią spożywczą i odstawcie w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ciasto powinno podwoić swoją objętość).

Po tym czasie odgazujcie ciasto, wyrabiajcie przez chwilę. Następnie podzielcie je na 10 równych części (po ok. 105g). Dłońmi formujcie bułeczki. Ułóżcie je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykryjcie ściereczką i odłóżcie w ciepłe miejsce do ponownego wyrośnięcia na godzinę. 

Piekarnik rozgrzejcie do 175 stopni (górna i dolna grzałka).

Po wyrośnięciu posmarujcie bułeczki mlekiem, natnijcie je na krzyż ostrym nożem lub żyletką. Wstawcie do piekarnika i pieczcie przez 40 minut. Po wyciągnięciu studźcie na kratce. Smacznego!

piątek, 20 grudnia 2013

Daktyle i morele. Orzechy laskowe i amaretto. Trufle z pierniczkowym twistem.


Kolejny pomysł na szybki kulinarny podarunek dla bliskiej osoby, tym razem na słodko. Nie wymaga dojrzewania, ani żmudnego lukrownia (tę część akurat uwielbiam! I bardzo żałuję, że w tym roku tak niewiele miałam okazji ku temu :(). Dodatkowym plusem jest to, że możecie przygotować je w ostatniej chwili. Gwarantuję, że osoba, która zostanie nimi obdarowana będzie zachwycona ich smakiem (oczywiście pod warunkiem, że nie jest uczulona na orzechy!).

Mnie do ich przygotowania przekonał opis wykonania, tak banalnie prosty. Potrzebny jest tylko młynek do kawy i/lub blender oraz własne ręce. Reszta to składniki :)


Trufle daktylowo-morelowe z nutą amaretto

oryginalny przepis pochodzi ze strony busyinbrooklyn.com
(na 10 sztuk)

Składniki:
1/3 szklanki orzechów laskowych
60g pierników
150g daktyli (ok. 10-12 sztuk; najlepiej odmiany medjool)
50g moreli (ok. 3-4 sztuki)
2 łyżki amaretto
2 łyżki wody
1 łyżeczka przyprawy do piernika

Przygotowanie:
Orzechy dokładnie zmielcie w młynku do kawy (mielonych powinniście otrzymać 1/4 szklanki). Daktyle wypestkujcie, pokrójcie na mniejsze kawałki. Przełóżcie je do miseczki, wlejcie amaretto i wodę, dokładnie wymieszajcie. Odstawcie na bok do przegryzienia na co najmniej 30 minut.

Pierniki zmielcie w młynku do kawy. Przesypcie do miseczki, odstawcie na bok.

Do misy miksera wrzućcie mielone migdały, osączone z amaretto daktyle i przyprawę do piernika, dokładnie zmiksujcie. Wstawcie do lodówki na pół godziny, by masa stężała. Po tym czasie wyciągnijcie z lodówki, podzielcie masę na 10 równych części (po około 1 łyżki stołowej). Wilgotnymi dłońmi formujcie kulki. Każdą truflę zanurzcie w mielonych piernikach. Rolujcie, by dokładnie zostały dokładnie pokryte. Przechowujcie w metalowym pudełku. Smacznego!

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozmaryn i cytryna. Harissa. Czerwone wino i tymianek. Sól po trzykroć.


Bardzo lubię dawać przyjaciołom i znajomym jadalne prezenty, które wcześniej sama przygotowałam. Lubię, gdy obdarowana osoba z zaciekawieniem najpierw ogląda słoiczek, otwiera, wącha i próbuje... Dzisiejszych nie będą mogli wypróbować od razu, bo sól ma to do siebie, że najlepiej smakuje jako dodatek, a nie danie główne.

W tym roku przygotowałam trzy różne wersje:   
* rozmarynowo-cytrynową - bardzo delikatną, która bardzo dobrze sprawdzi się jako dodatek do ryb.
* z dodatkiem harissy - dla amatorów ostrych smaków. Idealnie sprawdzi się do dań rodem z północnej Afryki, np. marokańskich tajine.  
* winno-tymiankową - o zdecydowanym smaku. Skoncentrowane wino nadaje jej cudownego głębokiego fioletowego koloru. Idealnie sprawdzi się jako dodatek do dań z wołowiną.

Zatem jeśli nie macie jeszcze pomysłów na prezenty dla bliskich, to może warto wyskoczyć do sklepu spożywczego i przygotować im takie homemade słoiczki?


Sól rozmarynowo-cytrynowa

przepis własny
(na 1 słoiczek o pojemności 200ml)

Składniki:
1 łyżka igiełek romarynu
otarta skórka z 1/2 cytryny
3/4 szklanki gruboziarnistej soli morskiej

Przygotowanie:
Rozmaryn i skórkę cytrynowo drobno posiekajcie, wrzućcie do moździerza. Dodajcie sól i ucierajcie tak długo, aż zmieni kolor. Przełóżcie na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, dokładnie rozgarnijcie dłonią, by rozłożyła się na całej blasze. Suszcie przez ok. 10-20 minut w piekarniku rozgrzanym do 50 stopni (górna i dolna grzałka). Po tym czasie wyłączcie piekarnik, otwórzcie drzwiczki szeroko i  zostawcie sól w środku do ostygnięcia. Gdy już osiągnie temperaturę pokojową przełóżcie do słoiczka i szczelnie zamknijcie.

***


Sól na ostro

inspiracja pochodzi ze strony offbeathome.com
(na 1 słoiczek o pojemności 215ml)

Składniki:
3/4 szklanki gruboziarnistej soli
6 łyżeczek domowej harissy

Przygotowanie:
Sól i harissę utrzyjcie w moździerzu (tylko do dokładnego zabarwienia soli). Suszcie podobnie jak sól rozmarynowo-cytrynową. Gdy ostygnie przełóżcie do słoiczka i szczelnie zamknijcie.

****

 

Sól winno-tymiankowa

oryginalny przepis pochodzi ze strony twolovesstudio.com
(na 1 słoiczek o pojemności 200ml)

Składniki:
1 szklanka czerwonego pół wytrawnego wina
2 gałązki tymianku (użyłam suszonego)
3/4 szklanki gruboziarnistej soli

Przygotowanie:
Do rondla wlejcie wino, dodajcie tymianek. Doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie przez 20 minut do czasu aż wino, będzie miało konsystencję gęstego syropu. Usuńcie gałązki tymianku, do rondla wsypcie sól i dokładnie wymieszajcie, aż syrop dokładnie pokryje każde ziarenko soli. Suszcie podobnie jak pozostałe sole. Gdy już całkowicie wyschnie i ostygnie przełóżcie do słoiczka i szczelnie zamknijcie.

wtorek, 10 grudnia 2013

Czerwona quinoa i szpinak. Pomarańcza i żurawina. Sałatka.


W grudniu lubię żurawinę.

Najczęściej w przerobionej postaci - słodkiej konfitury lub  wytrawnego sosu do mięsa czy serów. Jeszcze niedawno surowa odstraszała mnie swoją kwaśnością. Odkąd poznałam dzisiejszy przepis, to nie jest mi już taka straszna. Wystarczy złamać jej smak odrobiną miodu...

Sałatka z czerwoną quinoa, żurawiną i pomarańczą

oryginalny przepis pochodzi ze strony familyspice.com
(na 2 porcje)

Składniki:
1/2 szklanki ugotowanej czerwonej quinoa
1 garść szpinaku
1 garść natki pietruszki
1/4 szklanki żurawiny
1 łyżeczka miodu
2 łyżeczki oliwy
1 pomarańcza
2 łyżeczki startej skórki pomarańczowej
2-3 łyżki pestek granatu
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
Szpinak i natkę pietruszki drobno posiekajcie. Zmiksujcie żurawinę z miodem i oliwą. Pomarańczę wyfiletujcie i pokrójcie na małe cząstki (wielkości pestek granatu). 

W misce wymieszajcie ugotowaną quinoa z pozostałymi składnikami. Doprawcie do smaku solą i pieprzem. Schłodźcie w lodówce przez co najmniej godzinę przed podaniem. Smacznego!

sobota, 7 grudnia 2013

Żurawina i gorzkie pomarańcze. Migdały i mąka. Ciasto.


Gdy za oknem szaleje Ksawery, ja uciekam do kuchni. Tym razem w stronę piekarnika. Pieczenie mnie uspokaja, a do tego ten wspaniały zapach, który roznosi się po mieszkaniu, gdy świeżą blachę. Tym razem powstają kolejne partie ciastek, ciasteczek... W poniedziałek będzie dużo słodkiego do kawy.

Ale dzisiaj nie będzie o ciasteczkach, tylko o cieście, które ostatnio zrobiłam, gdy z Połówkiem naszło nas na słodkie wieczorową porą. Jak to w takich zachciankach bywa, nie do końca wiadomo na co się ma ochotę. Ma być słodkie, ciepłe i pojawić się na talerzu jak najszybciej.

Ciasto wjechało na stół po godzinie. Wyszło lekko kwaśne (zasługa żurawiny), pikantne (dzięki imbirowi) i lekko gorzkie (efekt dodania konfitury z pomarańczy), ale co najważniejsze słodkie :) Z Połówkiem zjedliśmy połowę jeszcze zanim na dobre ostygło. To chyba najlepsza rekomendacja, prawda?


Ciasto żurawinowe z gorzką pomarańczą i imbirem

inspiracja pochodzi ze strony thelawstudentswife.com
(na 1 formę o wymiarach 18cm x 18cm)

Składniki:
na ciasto:
3 łyżki zmielonych migdałów
1/2 szklanki cukru
1 i 1/4 szklanki mąki (użyłam typu 550)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 jajko
1/4 szklanki mleka
3 łyżki oleju
szczypta soli

na nadzienie:
1 szklanka żurawiny*
100g żurawiny suszonej
3 łyżki konfitury z gorzkich pomarańczy
1cm kawałek imbiru
1/4 szklanki cukru
1 łyżeczka przyprawy do piernika
2-3 łyżki wody (opcjonalnie)

plus
masło do wysmarowania formy
bułka tarta do wysypania formy

* użyłam świeżej, ale możecie też użyć mrożonej, tylko musicie ją wcześniej rozmrozić

Przygotowanie:
Do garnka (najlepiej takiego z grubym dnem) włóżcie oba rodzaje żurawiny, konfiturę z gorzkich pomarańczy, starty na tarce imbir, cukier i przyprawę do piernika (oraz wodę, jeśli jej używacie). Smażcie na małym ogniu, aż cała żurawina popęka i odparuje połowa soku. Co jakiś czas mieszajcie, by nadzienie się nie przypaliło. Gdy będzie już gęste, odłóżcie na bok do całkowitego ostygnięcia.
 
W misce wymieszajcie zmielone migdały, cukier, mąkę, proszek do pieczenia i sól. Dodajcie jajko, mleko i olej, całość wymieszajcie łyżką. Powinno powstać jednolite, lekko klejące ciasto.

Formę wysmarujcie masłem i obsypcie bułką tartą. Wyłóżcie 2/3 przygotowanego ciasta, na nie wyłóżcie przygotowane (całkowicie ostudzone nadzienie), przykryjcie pozostałym ciastem.

Pieczcie przez 45-50 minut do tzw. suchego patyczka. Po wyciągnięciu z piekarnika studźcie na kratce. Smacznego! 

piątek, 6 grudnia 2013

Brukselka i pietruszka. Quinoa i parmezan. Placki.


W moim rodzinnym domu królowały placki ziemniaczane. Nie było miesiąca, czasem nawet tygodnia, który by się obył bez ręcznego ścierania ziemniaków. Na czteroosobową rodzinę trochę trzeba było się narobić. Najbardziej na tym cierpiały kciuki i palce wskazujące, ten kto ścierał wie o co chodzi :)

Ostatnio przypomniałam sobie o niech w środku bezsennej nocy. Niestety ziemniaki wyszły, a zdecydowanie nie była to pora na zakupy.

O dziwo po północy w Centrum stolicy surowych ziemniaków nie kupimy. Na stacji co najwyżej dałabym radę kupić mrożone frytki... Ale to na placki mnie naszło, a nie na coś co zawiera utwardzone oleje roślinne i kilka rodzajów e-wspomagaczy. Nie, taka wyprawa nie wchodziła w grę. Postanowiłam więc poszperać w spiżarni i w lodówce. Jedyne co znalazłam w mojej lodówce w ilości większej niż 100g, to brukselka. Na jej bazie postanowiłam zrobić moje placki. Dorzuciłam do tego jeszcze quinoa, parmezan i garść natki pietruszki. Nieskromnie napiszę, że jak na zmęczony umysł to eksperyment udał się nadspodziewanie dobrze. Placki zrobiłam jeszcze raz następnego dnia, już z większej ilości. Wyszły jak te nocne - pyszne!

Mi najlepiej smakują takie prosto z patelni, bez żadnych dodatków. Ale podobnie jak placki ziemniaczane będą też dobrze współgrać z kwaśną śmietaną czy gęstym jogurtem. Nie próbowałabym jedynie dodawać do nich cukru :)


Placki brukselkowe z quinoa, pietruszką i parmezanem

przepis własny
(na 24 sztuki)

Składniki:
330g brukselki (oczyszczonej)
1 garść liści pietruszki
1/4 szklanki quinoa
1/2 szklanki startego parmezanu (na tarce o małych oczkach)
2 jajka
1 szklanka mleka
5 czubatych łyżek mąki
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka czarnego pieprzu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
masło klarowane do smażenia

Przygotowanie:
Brukselkę drobno poszatkujcie, możecie też zetrzeć ją w mikserze/blenderze, a natkę pietruszki drobno posiekajcie.

Quinoa dokładnie wypłukajcie w zimnej wodzie. Włóżcie do garnka, zalejcie dwa razy większą ilością wody. Gotujcie pod przykryciem na małym ogniu przez 15 minut (woda powinna w całkowicie odparować, pilnujcie by komosa się nie przypaliła). Zdejmijcie z gazu i odstawcie na bok do ostygnięcia.

Jajka i mleko rozkłóćcie. W dużej misce wymieszajcie posiekaną brukselkę i natkę, ostudzoną quinoa, starty parmezan, mąkę, proszek do pieczenia, sól i pieprz. Na koniec dodajcie rozkłócone jajka, dokładnie wymieszajcie.

Na patelni rozgrzejcie masło. Smażcie placki na złoty kolor z obu stron po ok 2-3 minuty do zbrązowienia. 

Podawajcie od razu. Smacznego!

czwartek, 5 grudnia 2013

Płatki owsiane i czekolada. Skórka pomarańczowa i kawa. Ciasteczka.


Ciasteczka mają niesamowitą moc. Od poprawiania nastroju (cukier i czekolada działają cuda) po ostatnią zaobserwowaną przeze mnie bezsenność. Gdy kilkukrotne liczenie baranów i inne zasłyszane sposoby nie pomogły w żaden sposób, poszłam do kuchni. Rozgrzałam piekarnik, wymieszałam składniki, po pół godzinie ciastka były gotowe. Wystarczyło zjeść tylko jedno i popić ciepłym mlekiem, by sen przyszedł sam, jak za pomocą magicznej różdżki. Tak, ciasteczka są dobre na wszystko.

PS. W przypadku bezsenności pamiętajcie potem o ustawieniu budzika bardzo głośno. Inaczej podobnie jak ja zaśpicie do pracy :) Tak, to zdarza się nie tylko dzieciom.


Kawowe ciasteczka owsiane z białą czekoladą i skórką pomarańczową

inspiracja pochodzi ze strony aikidosubotica.com
(na 16 sztuk)

Składniki:
200g mąki pszennej (użyłam typu 550)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
50g cukru
80g płatków owsianych
60g białej czekolady
60g kandyzowanej skórki pomarańczowej
45g masła (w temperaturze pokojowej)
1 łyżeczka likieru Grand Marnier
100ml mleka
1 łyżka kawy rozpuszczalnej
szczypta soli

Przygotowanie:
Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni (górna i dolna grzałka).

Mleko podgrzejcie na małym ogniu, rozpuśćcie w nim kawę. Odstawcie na bok do ostygnięcia.

W misce wymieszajcie przesianą mąkę, proszek do pieczenia, cukier, płatki owsiane i szczyptę soli. Dodajcie drobno posiekaną czekoladę i skórkę pomarańczową, ponownie wymieszajcie. Dodajcie masło i kawę rozpuszczoną w mleku, dokładnie wymieszajcie, aż składniki się połączą.

Formujcie kulki z 1 łyżki masy ciasteczkowej. Układajcie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, spłaszczcie dłonią. Pieczcie w rozgrzanym piekarniku przez 20-25 minut. Po wyciągnięciu z piekarnika studźcie na kratce. Smacznego!

wtorek, 3 grudnia 2013

Halibut, tuszka. Kuskus, pietruszka i oliwki. Z patelni, z piekarnika.


Odkąd Połówek zaczął projekt w Gdańsku zdecydowanie jemy więcej ryb. Świeże nie mogą się równać z tymi kupowanymi przeze mnie do tej pory w Warszawie.

Na początek do mojej kuchni trafiła flądra. Najbardziej lubię ją pieczoną z mocno chrupiącą skórką. W kolejnym tygodniu zachwycaliśmy się filetem z dorsza. Na talerzu wylądował pod ziołową kruszonką. Był tak pyszny, że nawet nie zdążyłam go uwiecznić na zdjęciach. Ale nie martwcie się, na pewno trafi na bloga, gdy tylko na nowo zawita do mojej kuchni.

Ostatnio do przerobienia dostałam tuszkę halibuta. Razem z łososiem i makrelą należy do grupy tych tłustszych ryb. Właśnie ze względu na tą dużą zawartość tłuszczu niektórzy omijają ją szerokim łukiem. Zapominają przy tym, że to tłuszcze z rodziny omega-3 (EPA {eikozapentaenowy} i DHA {dokozaheksaenowy}), które mają bardzo dobry wpływ na nasz organizm. Przede wszystkim:
 - wpływają korzystnie na układ krążenia chroniąc przed powstawaniem blaszki miażdżycowej,  
 - zmniejszają ryzyko arytmii serca,  
 - chronią przed zawałem serca,  
 - zmniejszają krzepliwość krwi, 
 - ułatwiają przepływ krwi i obniżają ciśnienie, przez pobudzanie organizmu do wytwarzania tlenku azotu rozszerzającego naczynia krwionośne
 - sprzyjają zwiększaniu się poziomu „dobrego” cholesterolu HDL,  
 - sprzyjają przywracaniu równowago w stężeniu cholesterolu we krwi, 
 - obniżają ryzyko nowotworów, 
 - są istotne dla dobrego wyglądu skóry, włosów, paznokci, 
 - działają przeciwzapalnie co jest ważne dla osób cierpiących na zapalenie stawów, dnę, 
 - są niezbędne do prawidłowej pracy układu nerwowego, odpornościowego, 
 - sprzyjają zwiększeniu produkcji serotoniny - hormonu dobrego nastroju.*

Długo nie mogłam się zdecydować, czy zrobić ją na patelni, czy w piekarniku. Najważniejsze dla mnie było, żeby miał chrupiącą skórkę, którą w rybach po prostu uwielbiam! Gdyby ktoś kiedyś wymyślił chipsy z rybiej skóry, to byłabym jego wiernym klientem :) 

Szukając sposobu na halibuta najpierw go podsmażyłam na patelni, żeby skórka odpowiednio się zrumieniła, a tłuszcz pod nią się wytopił. Nie chciałam też, żeby się nadmiernie wysuszył (na patelni o to nietrudno), więc wsadziłam go do pieca, by sobie spokojnie doszedł. Jako dodatek podałam kuskus z pietruszką i pokrojonymi oliwkami. Operacja udała się nadspodziewanie dobrze, bo halibut zniknął w błyskawicznym tempie.


Halibut z pietruszkowo-oliwkowym kuskusem

przepis własny
(na 4 porcje)

Składniki:
600g tuszki halibuta
3 garści natki pietruszki
2 łyżki zielonych oliwek
1 ząbek czosnku
1/4 szklanki białego wina
1/4 szklanki bulionu warzywnego
1/2 szklanki kuskusu
sok z 1/2 cytryny
masło klarowane do smażenia
sól i pieprz do smaku

plus do dekoracji
kilka oliwek
listki pietruszki
cząstki cytryny

Przygotowanie:
Bardzo drobno posiekajcie oliwki i pietruszkę. Na patelnie rozgrzejcie 1 łyżkę masła, przesmażcie pietruszkę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Dodajcie oliwki, zalejcie winem. Gotujcie przez chwilę, aż alkohol odparuje. Dolejcie bulion, zagotujcie. Zdejmijcie z ognia, dodajcie kuskus, dokładnie wymieszajcie. Odstawcie na bok pod przykryciem, aż kasza wchłonie cały płyn. Po około 15 minutach spulchnijcie widelcem. Doprawcie do smaku sokiem z cytryny (odłóżcie około 1 łyżeczki do skropienia ryby), solą i pieprzem.

Rybę dokładnie umyjcie. Jeśli ma jeszcze łuski, to delikatnie ją oskrobcie, tak by nie uszkodzić skóry. Podzielcie na cztery równe kawałki.  Posólcie, skropcie odrobiną cytryny, odstawcie na bok na kilka minut. Jeśli ryba się "spoci" osuszcie ją papierowym ręcznikiem.

Rozgrzejcie piekarnik do 180 stopni (górna i dolna grzałka).

Na patelni rozgrzejcie 2 łyżki masła. Smażcie rybę na każdym boku (ze skórą) przez 2 minuty, aż skórka się zrumieni. Przełóżcie podsmażoną rybę do żaroodpornego naczynia i wstawcie do rozgrzanego piekarnia. Dopiekajcie przez 20 minut, aż ryba będzie w całości upieczona.

Podawajcie z kuskusem i cząstkami cytryny (do skropienia ryby), udekorowane listkami pietruszki. Smacznego!


* źródło: vitalia.pl

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Brukselka i tymianek. Orzeszki ziemne i miód. Lunch'owo.


Czasem tak jest z przepisami, że wystarczy tylko na nie rzucić okiem i nogi już same niosą do kuchni. Brukselka z piekarnika (tego nie znałam!), do tego orzeszki ziemne i miód. Od siebie dorzuciłam jeszcze tymianek. Wyszło szybko i pysznie!



Pieczona brukselka z orzeszkami ziemnymi i tymiankiem

oryginalny przepis pochodzi ze strony souvlakiforthesoul.com
(na 4 porcje)

Składniki:
500g brukselki
3 łyżki oliwy
1 łyżka masła
1/4 szklanki miodu
1/2 szklanki orzeszków ziemnych (niesolonych)
2-3 gałązki tymianku
1 łyżka octu balsamicznego
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
Rozgrzejcie piekarnik do 175 stopni (górna i dolna grzałka).

Z brukselki usuńcie zewnętrzne liście, przekrójcie na pół. W misce wymieszajcie oliwę i brukselkę, dodajcie szczyptę soli i pieprzu, dokładnie wymieszajcie. Ułóżcie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczcie w rozgrzanym piekarniku przez 20 minut. Po tym czasie wyciągnijcie z piekarnika i odstawcie na bok.

Na patelni rozgrzejcie masło z tymiankiem, dodajcie miód i orzeszki. Gdy miód zacznie się pienić dodajcie ocet balsamiczny, doprowadźcie do wrzenia i zdejmijcie z ognia. Dodajcie brukselkę, dokładnie wymieszajcie.

Podawajcie od razu. Smacznego!