wtorek, 31 marca 2015

Schab i oliwa. Sól i majeranek. Z piekarnika.

Pork roast in majoram

Przepisów na pieczony schab jest wiele. Podobnie jak na sałatkę warzywną, każda gospodyni ma swój ulubiony. Ja najbardziej lubię schab pieczony w majeranku.

Pieczystego u mnie w domu nie może zabraknąć na świątecznym stole. Rodzice najczęściej przygotowują kilka rodzajów mięs - karkówkę, schab albo polędwiczki. To co mój tata wyprawia wiążąc mięso, sprawia że mogę oglądać go godzinami. Robi to tak zgrabnie i szybko, że kiedyś wydawało mi się to dziecinną igraszką... A potem sama spróbowałam związać mięso na roladki. O matko! Nie chcielibyście widzieć, jak wyglądało mięso, jak wyglądał farsz... Nie był to najładniejszy widok. Nawet instrukcje otrzymane od rodziciela nie pomogły, ewidentnie złączenia mojego mózgu w tym aspekcie nie działają. Jak zwykle w takich przypadkach potrzeba matką wynalazku - postanowiłam upiec schab w keksówce. Efekt - mięso trzyma formę! Zresztą sami zobaczcie!

Uwierzcie mi prostszego przepisu na schab pieczony w majeranku nie ma. Mięso nie wymaga wiązania, a foremkę na keks z pewnością posiadacie w domu :)

Pork roast in majoram 

Schab pieczony w majeranku

przepis własny
(na 1kg mięsa)

Składniki:

1kg schabu
1 łyżka oleju
1 łyżka soli
4 czubate łyżki suszonego majeranku

Przygotowanie:

Schab umyjcie, dokładnie osuszcie i natrzyjcie oliwą i solą, na koniec dokładnie natrzyjcie majerankiem. Przełóżcie do miski, przykryjcie folią spożywczą i wstawcie do lodówki na co najmniej 2-3 godziny.

Piekarnik rozgrzejcie do 175 stopni (górna i dolna grzałka).

Po wyciągnięciu z lodówki przełóżcie mięso do standardowej keksówki (25cmx12cm) wyłożonej wcześniej folią aluminiową (błyszczącą stroną do środka). 
 
Tak przygotowane mięso wstawcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie przez 1,5h. Po wyciągnięciu z piekarnika ostudźcie na kratce. Dopiero całkowicie ostudzony krójcie na plasterki na kanapki.

Bardzo dobrze smakuje ze świeżo startym chrzanem lub ćwikłą.

Pork roast in majoram
Pork roast in majoram

niedziela, 29 marca 2015

Jajka i cukier puder. Mąka pszenna i ziemniaczana. Babka, na domowym majonezie.


Gdy w ubiegłym roku dostałam od koleżanki przepis na babkę z majonezem to nie sądziłam, że mi posmakuje. Ale jak już dostałam, to postanowiłam wypróbować i zawieźć do rodziców na Święta. Okazało się, że inne ciasta (no dobrze poza sernikiem) mogły dla mnie nie istnieć. Widziałam tylko tę babkę i co chwila sięgałam po kolejny kawałek i kolejny...

Skoro tak dobrze spisała się w ubiegłym roku, to postanowiłam ją Wam pokazać, żebyście również poznali jej smak i podobnie jak ja się nią zachwycili. Do tego jest tak bajecznie prosta, że możecie ją upiec nawet w ostatniej chwili w niedzielny poranek, gdy zostanie Wam majonez z faszerowania jajek. Gorąco polecam!

 

Babka wielkanocna na majonezie

(na formę z kominkiem)

Składniki:
4 jajka
1 szklanki cukru pudru
3/4 szklanki mąki pszennej (typ 550)
3/4 szklanki mąki ziemniaczanej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 duże łyżki majonezu na białkach
1 łyżka kakao

na lukier:
100g cukru pudru
2 łyżki soku z cytryny

do dekoracji:
wiórki kokosowe
czekoladowe jajeczka

plus
masło do wysmarowania formy

Przygotowanie:
Jajka utrzyjcie z cukrem pudrem na puszystą masę. Następnie dodajcie przesiane obie mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia. Na koniec dodajcie majonez i wymieszajcie, aż wszystkie składniki dokładnie się połączą. 

Podzielcie ciasto na dwie części. Do jednej dodajcie kakao i dokładnie wymieszajcie. Delikatnie wmieszajcie w jasną masę. Przygotowane ciasto przełóżcie do wysmarowanej masłem formy.

Piekarnik rozgrzejcie do 175 stopni (górna i dolna grzałka). 

Formę z ciastem włóżcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie przez 45 minut, do suchego patyczka. Po wyciągnięciu z piekarnika studźcie na kratce.

Do małej miseczki przesiejcie cukier puder, dodajcie sok z cytryny i dokładnie wymieszajcie, by powstał jednolity lukier.

Całkowicie ostudzoną babkę udekorujcie przygotowanym lukrem, oprószcie wiórkami kokosowymi, a na wierzchu ułóżcie czekoladowe jajeczka.

Smacznego!

sobota, 28 marca 2015

Nie tylko o jajkach. Magazyn Gryz. Numer drugi.


Nadeszła wiekopomna chwila, gdy na początku tygodnia w sieci pojawił się nowy, drugi już numer, Magazynu Gryz. Razem z siódemką innych redaktorów (od tego numeru dołączyła do nas Dominika) przygotowaliśmy dla Was 138 (!) stronicowy magazyn.

Tematem przewodnim numeru jest jajko, jak łatwo się domyślić po okładce. W takim okresie ciężko uciec od jednoznacznych skojarzeń z Wielkanocą, ale w naszym przypadku jajko ma również inne odsłony jak tort bezowy, mus jajeczny czy jajka po szkocku. 

Jednak ten numer nie tylko samymi jajkami stoi. W magazynie możecie przeczytać również o tym jak samodzielnie w domu wyhodować kiełki. Wydaje mi się, że stworzyłam czytelną instrukcję jak krok po kroku przygotować własną uprawę. Poniżej macie zdjęcia gotowych kiełków. Po instrukcję zapraszam na strony 6-11.


Napisałam też dla Was kilka słów o pierwszych nowalijkach. W magazynie znajdziecie m.in. przepis na pieczone marchewki posypane aromatyczną dukkah oraz szparagi z patelni ze smażoną cytryną.


A poza tym w numerze: 
- pokażemy jak wygląda wielkanocny stół wg redakcji Gryzu,
- znajdziecie masę inspiracji na słodkości od Ady
- Anna oprowadzi Was po swojej kuchni i pokaże jak przygotować własną kiełbasę, czy wyhodować zakwas i upiec własny chleb,
- Ada z Dominiką oprowadzą Was po Londynie, a Przemka jajka po szkocku po prostu sprawią, że Wasze ślinianki zwariują (to miękkie żółtko, WOW!),
- Gabryś ogarnął dla Was ostry temat - napisał kilka słów o skali Scoville'a i zaproponował przepis na harissę i ostrą szakszukę z jej wykorzystaniem,
- Daria podrzuci Wam kilka pomysłów jak nie marnować jedzenia w nowym cyklu "NIE marnuJEMY".

Zapraszam Was serdecznie do lektury! 

Magazyn jest do ściągnięcia całkowicie za darmo na stronie Magazynu <<klik>>.

środa, 25 marca 2015

Jajka i tuńczyk. Szczypiorek i czerwona cebula. Faszerujemy.


Jak sobie poradzić przed Świętami bez kuchenki? Biłam się z myślami na ten temat w weekend, kiedy z przerażeniem stwierdziłam, że piekarnik mimo wyciągnięcia wtyczki z kontaktu nie chce działać. Szybki telefon do producenta z reklamacją (kuchenka jest na gwarancji), udało się zamówić serwis na poniedziałek. Po czym w poniedziałek przełożono wizytę na wtorek. Następnego dnia rano informacja, że dostanę kuchenkę zastępczą bo ten model, który mam to raczej do stacjonarnej naprawy niż takiej w mieszkaniu klienta. No nic, nie liczyłam się z czymś takim, ale zdarza się. Lepszy rydz niż nic...

Wyobraźcie więc sobie moje zdziwienie, gdy Panowie wnoszą mi do kuchni kuchenkę w 100% gazową! A w domu brak zapałek, zapalniczek i innych rodzajów sprzętów odpalających gaz. W sumie nie pomyślałam, ale mam przecież palnik do crème brûlée, a to mogłoby być nadspodziewanie ciekawe widowisko! No nic, przyjęłam z dobrodziejstwem inwentarza takie zastępstwo mając w głowie - "lepszy rydz niż nic". Zdążyłam się już nawet z nią trochę zaprzyjaźnić - umyć i ugotować na niej obiad, gdy zadzwonili Panowie, że się pomylili i ta kuchenka nie powinna była do mnie trafić . Ubawiłam się setnie witając Panów ponownie. Chwila pracy i już mam kuchenkę gazowo-elektryczną. I mam nadzieję, że rokowania Marcina, że naszej już nie zobaczymy się nie spełnią. Dam Wam znać jak sprawa będzie się rozwijać :)

Aby sobie umilić oczekiwanie zróbcie jajka faszerowane tuńczykiem. Banalnie proste, a jakie pyszne! 


Jajka faszerowane tuńczykiem
przepis własny
(na 3 jajka/6 porcji)

Składniki:
3 jajka
1 puszka tuńczyka w puszce (w zalewie własnej)
2 łyżki majonezu
garść szczypiorku
1 mała czerwona cebula

plus do dekoracji
posiekany szczypiorek

Przygotowanie:
Jajka ugotujcie na twardo. Zalejcie zimną wodą i odstawcie na bok do ostygnięcia. Następnie obierzcie ze skorupek i przekrójcie na pół. Delikatnie wyciągnijcie żółtka, by nie uszkodzić białek. 

Do miseczki blendera dodajcie żółtka, osączonego tuńczyka, majonez, drobno posiekany szczypiorek i cebulę, zmiksujcie na jednolitą masę. Tak przygotowaną pastę przełóżcie do rękawa cukierniczego i rozłóżcie równomiernie do każdej połówki białka.  

Podawajcie lekko schłodzone, oprószone posiekanym szczypiorkiem.

Smacznego!

wtorek, 24 marca 2015

Dorsz. Pestki dyni i płatki migdałowe. Natka pietruszki i mięta. Z piekarnika.


Awaria piekarnika zdecydowanie służy mi do oczyszczenia bloga z zapomnianych postów roboczych. Ich ilość mnie zaskoczyła, więc w najbliższym czasie możecie się spodziewać wyciągania ciekawych przepisów z rękawa - w kolejce czekają pieczone skrzydełka, zupa dyniowa, czy sałatka z jarmużu i tuńczyka... Tak, tego możecie się spodziewać w najbliższych dniach. A potem startujemy z przepisami na Wielkanoc. 

Zanim jednak zaczniemy zagłębiać się w jajeczny temat, to zapraszam Was na przepysznego pieczonego dorsza pod pierzynką z pestek dyni i płatków migdałowych, z dużą ilością pietruszki. Grunt to nie przeciągnąć ryby w piekarniku, bo stanie się sucha jak wiór.



Dorsz pieczony pod zieloną pierzynką z miętowym burgulem

przepis własny
(na 2 porcje)

Składniki:
400g filetu z dorsza
1 łyżka pestek dyni
2 łyżki płatków migdałowych
1/2 pęczka natki pietruszki
listki z 2 gałązek mięty
5 łyżek oleju z cytryną i bazylią
1 cytryna
sól i biały pieprz do smaku

na miętowy burgul:
6 łyżek grubego burgulu
kilka liści mięty
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
Dorsza podzielcie na ok. 10cm kawałki. W misce wymieszajcie 1 łyżkę oleju, szczyptę soli i pieprzu. Natrzyjcie przygotowaną marynatą mięso, przełóżcie do miski i wstawcie do lodówki na co najmniej 2 godziny, by smaki się przegryzły.

Pestki dyni, płatki migdałowe, grubo posiekane natkę i miętę wrzucamy do blendera, miksujemy, aż powstanie masa o konsystencji grysiku. Przełóżcie do miseczki, dodajcie pozostałe 4 łyżki oleju.

Cytrynę przekrójcie wzdłuż na pół. Z połowy wyciśnijcie sok, a drugą pokrójcie na ćwiartki. Sok dodajcie do przygotowanej pasty, dokładnie wymieszajcie. Doprawcie do smaku solą i białym pieprzem.

Piekarnik rozgrzejcie do 175 stopni (górna i dolna grzałka).

W naczyniu do zapiekania ułóżcie kawałki ryby, na na wierzchu rozłóżcie przygotowaną pastę. Wstawcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie przez 20-25 minut.

Burgul przelewajcie zimną wodą, aż woda przestanie być mętna. Przełóżcie do małego rondla, zalejcie podwójną ilością wody (w stosunku do burgulu). Doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie do czasu całkowitego odparowania wody. Przykryjcie pokrywką i odstawcie na bok.

Miętę bardzo drobno posiekajcie. Dodajcie do burgulu, doprawcie solą i pieprzem, dokładnie wymieszajcie.

Rybę wyciągnijcie z piekarnika. Podawajcie na miętowym burgulu z ćwiartkami cytryny.

Smacznego!

poniedziałek, 23 marca 2015

Jajka i majonez. Wędzony łosoś i sok z cytryny. Faszerujemy.


Skoro w weekend ukręciłam domowy majonez, to obowiązkowo muszę Wam dziś pokazać jeden z przepisów na faszerowane jajka. Spodziewajcie się ich więcej w najbliższym czasie. Wszak jajko zdominuje nasz jadłospis za niespełna dwa tygodnie. Tak już tylko tyle czasu zostało do Świąt i do pewnej niespodzianki, którą na ten czas planuję dla moich najbliższych :) Jeśli wszystko się uda, to będzie najlepszy numer jaki zrobiłam w życiu!

Wróćmy jednak do faszerowania jajek. Wykorzystałam do ich przygotowania znanego połączenia - wędzonego łososia, cytryny i koperku. Pamiętajcie, żeby nie przesadzić z solą, bo wędzony łosoś ma jej wystarczająco dużo.



Jajka faszerowane wędzonym łososiem

przepis własny
(na 3 jajka/6 porcji)

Składniki:
3 jajka
100g wędzonego łososia
1 łyżeczka soku z cytryny
1 łyżka majonezu
garść koperku
sól i pieprz do smaku

plus do dekoracji
gałązki koperku

Przygotowanie:
Jajko ugotujcie na twardo (przez ok. 6 minut). Zdejmijcie z ognia, zalejcie zimną wodą i odstawcie na bok do całkowitego ostygnięcia.

Łososia i koperek bardzo drobno posiekajcie. Odłóżcie 1 łyżkę posiekanego łososia. Pozostałe składniki włóżcie do miski, dodajcie sok z cytryny i dokładnie wymieszajcie. 

Ostudzone jajka obierzcie, przekrójcie na pół (obojętnie czy wzdłuż czy wszerz) i ostrożnie wyjmijcie żółtko. Dokładnie rozetrzyjcie je w małej miseczce. Dodajcie pokrojone wcześniej składniki. Doprawcie do smaku solą i pieprzem.

Nakładajcie po dwie łyżeczki masy na każdą połówkę. Podawajcie od razu, udekorowane gałązką koperku i odłożonym łososiem.

Smacznego!

niedziela, 22 marca 2015

Białka i musztarda. Oliwa i ocet jabłkowy. Kręcimy.


Zdarza Wam się przez cały tydzień zbierać przepisy, które chcecie wypróbować w weekend? Przeglądacie je, modyfikujecie i przebieracie nogami w oczekiwaniu na te dwa wolne dni? A potem się okazuje, że Wasz piekarnik odmówił posłuszeństwa? Witajcie w moim świecie! :) Jakby tego było mało po raz kolejny nóż szefa kuchni dał znać o swojej ostrości pozbawiając mnie 1/3 paznokcia na placu wskazującym... Ech, z pewnością rozbawiłam kogoś na górze swoimi planami :D

Niestety restart kuchenki nic nie pomógł, a przemiła Pani na infolinii konsumenckiej skierowała moją sprawę do serwisu gwarancyjnego i umówiła wizytę na wtorek. Wszystkie przepisy na ciasteczka będą musiały zatem poczekać na sprawny piekarnik. Mam nadzieję, że sprawa wyjaśni się przy pierwszym podejściu i odzyskam możliwość pieczenia. 

Wyszłam z założenia, że skoro drzwi się zamykają, to zawsze można przecież wejść oknem. Mam (a może miałam) w domu spory zapas jajek. Oczywiście mogłam je przechować do następnego weekendu, ale chodziły za mną jajka faszerowane. Być może to zasługa jutrzejszej publikacji nowego numeru GRYZu, gdzie będziecie mogli zobaczyć naszą bitwę na jajka faszerowane. Żeby się za nie zabrać najpierw musiałam ukręcić domowy majonez. Prosty, na białkach. Od Polki.


Majonez na białkach

oryginalny przepis od Around the kitchen table
(na ok. 330ml)

Składniki:
2 białka
1 łyżeczka musztardy sarepskiej
1/4 łyżeczki soli
szczypta mielonego białego pieprzu
250ml oleju z pestek winogron (lub inny o delikatnym smaku)
1 łyżeczka octu jabłkowego

Przygotowanie:
Białka ubijajcie z octem, musztardą, szczyptą pieprzu i solą przy pomocy miksera (na najniższych obrotach), do czasu aż składniki się połączą. Cały czas ubijając dolewajcie stopniowo niewielkie ilości oleju. Gdy już dodacie całość, zwiększcie obroty miksera i miksujcie do czasu, aż majonez zgęstnieje.

Gotowy majonez przełóżcie do słoiczka i przechowujcie w lodówce przez ok. tydzień.

Smacznego!

czwartek, 19 marca 2015

Karkówka wieprzowa. Tandoori masala i sumak. Z piekarnika.


Dzień drugi bez czynnego laptopa. Trochę taki laptopowy detoks* (piszę do Was z telefonu komórkowego, ciężko mi idzie). Ale mam nadzieję jutro popołudniu już go odzyskać sprawnego i ruszyć do akcji ze świątecznymi inspiracjami dla Was. Zatem trzymajcie kciuki i zaglądajcie w weekend na fejsbuka, bo będzie się działo :)

Jak już odgrzebałam posty robocze, to od razu w oczy rzuciło mi się kilka przepisów z wykorzystaniem pulled pork, który chcę Wam dziś pokazać. Aromatyczna, soczysta karkówka. Dłuuuuugo pieczona. Mogę odrywać i wyjadać prosto z garnka rzymskiego.
 
Pierwszy raz pulled pork jadłam w takiej małej knajpce na Hożej w Warszawie, Meat Love. Tak mi zasmakowały, że kilkukrotnie wracając z pracy do domu specjalnie nadkładałam drogi, żeby choć jedną kanapkę zdobyć. Potem zmieniłam miejsce pracy i po pulled pork było już kompletnie nie po drodze, choć zdarza mi się podczas weekendowych spacerów o to miejsce zahaczyć. Z braku dostępu do takiego przysmaku zaczęłam szukać w sieci i znalazłam  pulled pork znalazłam u Kasi. Tak mi ta domowa wersja posmakowała, że przepis zostawiłam sobie jako bazę, a teraz tylko uprawiam różnego rodzaju wariacje nt. marynaty.

W dzisiejszym przypadku postawiłam na czerwone przyprawy - tandoori masala i sumak. Dobrze dobrana para.

* PS. Komputer w pracy się nie liczy... :)



Tandoori masala pulled pork

przepis własny
(na 2,2kg mięsa)

Składniki:
2,2kg karkówki wieprzowej

na mieszankę przypraw:
4 łyżki tandoori masala
2 łyżki cukru trzcinowego
2 łyżki soli
2 łyżki ostrej papryki
1 łyżka świeżo zmielonego pieprzu
1 łyżka mielonego imbiru
1/2 łyżeczki sumaku
2 szczypty kardamonu

na marynatę:
2l wody
4 ząbki czosnku
4 liście laurowe
4 łyżki soli
4 łyżki cukru trzcinowego
6 łyżek przygotowanej mieszanki przypraw
4 ziarna ziela angielskiego
garść suszonych liści curry

Przygotowanie:
W misce wymieszajcie wszystkie składniki mieszanki przypraw.

Wodę zagotujcie, zdejmijcie z ognia. Dodajcie sól i cukier, mieszajcie aż się całkowicie rozpuszczą. Na koniec dodajcie liście laurowe, przeciśnięty przez praskę czosnek i 6 łyżek przygotowanej mieszanki przypraw, dokładnie wymieszajcie. Odstawcie na bok do całkowitego ostygnięcia.

Mięso dokładnie umyjcie, osuszcie papierowym ręcznikiem. Przełóżcie je do dużego naczynia, do którego zmieści się tak duży kawałek mięsa i by marynata całkowicie je przykryła. Odstawcie w chłodne miejsce na 24 godziny.

Następnego dnia wyciągnijcie mięso z marynaty i dokładnie natrzyjcie pozostałą mieszanką przypraw. Mięso włóżcie do wcześniej namoczonego garnka rzymskiego (30 minut w zimnej wodzie), przykryjcie pokrywką. Wstawcie do zimnego piekarnika, ustawcie temperaturę na 100 stopni (górna i dolna grzałka) i pieczcie pod przykryciem przez 8 godzin. Następnie zwiększcie temperaturę do 130 stopni i pieczcie przez kolejne 2 godziny. Po godzinie zdejmijcie pokrywę garnka, co jakiś czas przekręcajcie mięso, by się równo zrumieniło. 

Wyciągnijcie upieczone mięso z piekarnika i dajcie mu odpocząć przez pół godziny. Po tym czasie wyczeszcie mięso dwoma widelcami.

Smacznego!

środa, 18 marca 2015

Polędwiczka wieprzowa. Czosnek i musztarda. Obiadowo.


Laptop ciągle w naprawie, a ja powoli robię porządek z wersjami roboczymi postów. Raz na jakiś czas odnajduję jakieś nieopublikowane perełki. Przy części nawet są już obrobione zdjęcia, więc nie pozostawię Was bez inspiracji.

Jestem typem mięsożercy, nie ma co tego ukrywać. Każda próba ograniczenia ilości, jakie pochłaniam kończy się w jeden i ten sam sposób... Po prostu "zażeram się" mięsem. Wtedy w weekendowym menu z pewnością zagoszczą jego duże ilości. Burgery, pieczone mięsiwa długo i wolno pieczone. Po prostu mięcho musi być!

Dlatego jeśli nie macie pomysłu na obiad, to taka polędwiczka będzie idealnym rozwiązaniem. Dodatkowo to, co Wam zostanie możecie wykorzystać następnego dnia jako wędlinę.


Polędwiczka wieprzowa w musztardzie

przepis własny
(na 2 porcje)

Składniki:
1 polędwiczka wieprzowa (ok. 400g)
3 łyżki oliwy
1 ząbek czosnku
1 łyżka musztardy
14 małych ziemniaków

plus
olej do smażenia

Przygotowanie:
Mięso umyjcie zimną wodą, dokładnie osuszcie i odłóżcie na bok. W misce wymieszajcie 2 łyżki oliwy, przeciśnięty przez praskę czosnek i musztardę, aż powstanie jednolita pasta. Natrzyjcie nią mięso. Przełóżcie do miski, przykryjcie folią spożywczą i wstawcie do lodówki na co najmniej 3 godziny.

Mięso wyciągnijcie z lodówki na ok. 30 minut przed smażeniem. 

Piekarnik rozgrzejcie do 200 stopni (górna i dolna grzałka).

Na dużej patelni rozgrzejcie pozostałą oliwę, przełóżcie mięso (usuńcie wcześniej nadmiar marynaty; włóżcie z powrotem do miski, w której marynowało się mięso) i zrumieńcie z każdej strony.

Ziemniaki obierzcie i przekrójcie na pół. Ugotujcie na półtwardo w osolonej wodzie, odcedźcie. Przełóżcie do miski, w której marynowało się mięso, delikatnie wymieszajcie. Odstawcie na bok.

Podsmażoną polędwiczkę i podgotowane ziemniaki przełóżcie do żaroodpornego naczynia. Wstawcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie pod przykryciem przez 20 minut. Następnie zdejmijcie pokrywkę, dodajcie  i dopiekajcie przez 10 minut bez przykrycia.

Po tym czasie wyjmijcie z piekarnika i odłóżcie na bok, by soki w mięsie się uspokoiły. Następnie pokrójcie polędwiczkę na ok. 1cm plastry.

Pokrojoną polędwiczkę podawajcie razem z ziemniakami.

Smacznego!

poniedziałek, 16 marca 2015

Buraki. Cytryna i kolendra. Prosta zupa.


O kremie z buraka przypomniał mi mój szef. Zapomniałam, jak dawno nie jadłam zupy z nim w roli głównej. Ostatnio to chyba gryzowy barszcz... aż oczy otwierają mi się ze zdziwienia, że to tak dawno. A Wy jak często jadacie zupę z buraków? Od święta, czy częściej?

Ten dzisiejszy pachnie kolendrą. Do tego chlust śmietany od Pani z Hali Mirowskiej. Proste, a jakie dobre. Koloroterapia in progres, choć słońce za oknem sprawia, że uśmiecham się jak głupia. A może to zasługa neonowych paznokci... Sama nie wiem. Zdecydowanie czuję wiosnę w powietrzu!


Zupa krem z pieczonego buraka

przepis własny
(na 4 porcje)

Składniki:
2 duże buraki (ok. 500g)
1 łyżka oliwy
1l bulionu warzywnego
1 łyżeczka mielonej kolendry
sok z 1/2 cytryny
2 łyżki śmietany
sól i pieprz do smaku

plus do podania
4 łyżeczki śmietany
garść liści kolendry

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzejcie do 175 stopni (górna i dolna grzałka).

Buraki dokładnie wyszorujcie, pokrójcie na ćwiartki i odetnijcie końcówki (ok. 1cm). Wrzućcie do miski, dodajcie oliwę i szczyptę soli, dokładnie wymieszajcie. Każdy kawałek owińcie folią aluminiową (błyszczącą stroną do środka). Ułóżcie w naczyniu żaroodpornym. Wstawcie do nagrzanego piekarnika i pieczcie przez godzinę. Po wyciągnięciu z piekarnika, odstawcie na bok do całkowitego ostygnięcia. Ostudzone buraki pokrójcie na mniejsze kawałki.

Do garnka wrzućcie pokrojone buraki, wlejcie bulion i dodajcie przyprawy (kolendrę, sól i pieprz, sok z cytryny {zapobiega ściemnieniu zupy}). Doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie przez 15-20 minut. Zdejmijcie z ognia, dokładnie zmiksujcie, dodajcie śmietanę, dokładnie wymieszajcie. Doprawcie ponownie solą i pieprzem.

Podajemy gorące, z kleksem śmietany i liśćmi kolendry. Smacznego!

niedziela, 15 marca 2015

Mąka gryczana i semolina. Kefir i śmietana. Muffiny pachnące migdałami.


Sobotnie poranki to dla mnie ostatnio czas wypraw na Halę Mirowską. Mam przygotowaną listę z zakupami, choć i tak zawsze kupię coś dodatkowo. Coś co uśmiechnie się do mnie niespodziewanie. Raz jest to mocno dojrzałe, aż ociekające cukrem owoce kaki, innym razem aromatyczny i pachnący tymianek. Wczoraj skusiłam się na śmietanę i kefir od ubranej w regionalny strój gospodyni. Następnym razem z pewnością porozmawiam z Panią dłużej, bo nabiał u niej kupiony jest pierwsza klasa. Śmietana jest tak gęsta, że aż łyżka staje. Nie ma porównania z żadnym "sklepowym" odpowiednikiem. Jeśli więc traficie na Halę, to koniecznie zajrzyjcie do tej Pani (obok apteki przy sklepie rybnym i Delikatesach Społem). Sprzedaje też nabiał kozi, sery z czarnuszką, kozieradką i czosnkiem niedźwiedzim. Zdecydowanie polecam, z pewnością będziecie zachwyceni!

Do przygotowania dzisiejszych muffinów i kremu niczym strojnej sukienki użyłam właśnie wczorajszych sprawunków - kefiru i śmietany. Niby nic, ale tak dobrego kremu, tak aksamitnego, nie zrobiłam nigdy! A i same muffiny niczego sobie :)


Muffiny gryczano-kakaowe z semoliną

przepis własny
(na 12 sztuk)

Składniki:
1 szklanka mąki gryczanej (bez 1 łyżki)
1 szklanka semoliny (bez 1 łyżki)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
1/2 szklanki cukru
5 łyżek wiórków kokosowych
2 jajka
1 szklanka kefiru
6 łyżek oleju
kilka kropel aromatu migdałowego

na krem:
150g tłustego twarogu
100ml śmietany kremówki
30g cukru pudru
2 krople aromatu migdałowego

plus do dekoracji
wiórki kokosowe

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzejcie do 175 stopni (górna i dolna grzałka).

W misce wymieszajcie dokładnie wszystkie suche składniki. W drugiej misce rozkłóćcie jajka, dodajcie kefir, olej i aromat, dokładnie wymieszajcie trzepaczką, by powstała kremowa masa. Do suchych składników przelejcie mokre, dokładnie wymieszajcie. 

Formę na muffinki wyłóżcie papilotkami. Rozłóżcie przygotowaną masę równo do każdego dołka. Wstawcie do rozgrzanego piekarnika i pieczcie przez 25 minut. Po wyciągnięciu z piekarnika studźcie na kratce.

Twaróg dokładnie zmiksujcie na gładko. Śmietanę ubijcie na sztywno z cukrem pudrem. Wymieszajcie delikatnie z twarogiem i aromatem migdałowym. Wstawcie do lodówki na co najmniej 2 godziny, by krem stężał.

Stężały krem przełóżcie do rękawa cukierniczego i wyciśnijcie krem na ostudzone muffinki. Oprószcie wiórkami kokosowymi. Smacznego!

czwartek, 12 marca 2015

Łodygi brokuła i kasza jaglana. Czerwona fasola, mięta i kolendra. Placuszki pachnące curry.


Co robicie z łodygą brokuła po obcięciu różyczek? Jeśli wyrzucacie, to robicie olbrzymi błąd. Można je przerobić na różnego rodzaju placki. U mnie tym razem w wersji pachnącej curry z czerwoną fasolą, kaszą jaglaną i sosem miętowo-kolendrowym. Pycha!

Równie ciekawe pomysły na to, żeby nie wyrzucać jedzenia znajdziecie w nowym dziale drugiego numeru GRYZu "nie marnuJEMY"! Zajrzyjcie koniecznie w przyszłym tygodniu! 


Placki z łodyg brokuła i czerwoną fasolą

przepis własny
(na 16 sztuk)

Składniki:
200g łodyg brokuła
1 cebula
1 łyżka oleju
1/4 szklanki kaszy jaglanej
1/2 puszki czerwonej fasoli
2 jajka
8 łyżek mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1 czubata łyżeczka curry
1 łyżka posiekanych liści mięty
1 łyżka posiekanych liści kolendry

na sos miętowo-kolendrowy
1/3 szklanki jogurtu naturalnego
2 liście mięty
4 liści kolendry
1/4 łyżeczki curry
1/2 łyżeczki soku z limonki
sól i pieprz do smaku

plus
olej do smażenia

Przygotowanie:
Brokuła zetrzyjcie na tarce o średnich oczkach. Cebulę obierzcie, drobno posiekajcie. Na patelni rozgrzejcie łyżkę oleju, dodajcie cebulę, zeszklijcie. Dodajcie starty brokuł i smażcie przez kilka minut, aż zmięknie. Odstawcie na bok do całkowitego ostygnięcia.

Kaszę jaglaną podprażcie na suchej patelni. Przełóżcie do garnka i zalejcie 1/2 szklanki wody. Doprowadźcie do wrzenia, zmniejszcie ogień i gotujcie pod przykryciem do czasu, aż woda całkowicie wyparuje. Odstawcie na bok do ostygnięcia.

W misce wymieszajcie ostudzony brokuł i kaszę jaglaną. Dodajcie czerwoną fasolę, jajka, mąkę wmieszaną z proszkiem do pieczenia, przyprawy oraz posiekane liście mięty i kolendry, dokładnie wymieszajcie. 

Na patelni rozgrzejcie łyżkę oleju. Nakładajcie po 1 czubatej łyżce przygotowanej masy i smażcie do zezłocenia, po dwie minuty na każdej stronie. Smażcie do momentu skończenia masy.

Miętę i kolendrę drobno posiekajcie. W misce wymieszajcie ze sobą posiekane zioła, pozostałe przyprawy i jogurt naturalny.

Podawajcie od razu z sosem miętowo-kolendrowym.

Smacznego!